Unijne wsparcie nie dla wierzących

Łukasz Sianożęcki

We wnioskach kierowanych do Brukseli świątynie muszą stać się "zabytkami", a miejsca kultu - "ciekawymi obiektami w mieście".

Unijne wsparcie nie dla wierzących

Unia Europejska z chęcią dofinansuje każdy projekt lokalnej społeczności. To zdanie jest prawdziwe, ale nie gdy chodzi o społeczność ludzi wierzących.

W budowę kościoła św. Brata Alberta przy ul. Częstochowskiej w Elblągu bardzo chętnie angażują się wierni. Organizują festyny, zbiórki, aukcje i wiele innych inicjatyw, z których zebrane fundusze przeznaczają na wsparcie dla powstającej świątyni. Zapytani czy próbowali pozyskać na ten cel jakieś pieniądze  z Brukseli odpowiadają: "Tak, ale Unia nie wspiera remontów budowli sakralnych".

Oczywiście mogli by spróbować jakoś obejść te przepisy i np. pozyskać fundusze na powstającą przy kościele świetlicę. Z tym, że musieliby w swoim projekcie napisać, że świetlica ta będzie służyła do prowadzenia wykładów i warsztatów o charakterze "równościowym", "tolerancyjnym" czy też "modernizacyjnym". Co te terminy oznaczają w unijnej nowomowie, tłumaczyć chyba nie trzeba.

Zdarzają się jednak sytuacje kiedy w ratowaniu kościoła liczy się każdy grosz i trzeba także sięgnąć do unijnej kasy, do której przecież sami sporo wpłaciliśmy. Tę drogę wybrali iławscy oblaci, którzy uznali, że miejscowy kościół pw. Przemienienia Pańskiego wymaga restauracji.

Wiedząc jednak, jacy ludzie zasiadają za brukselskimi biurkami, w swoim projekcie ojcowie starali się unikać "języka religijnego". I tak więc "świątynia" będzie musiała stać się wyłącznie "zabytkiem", "renowacja figur świętych" będzie "odnowieniem przedmiotów o dużej wartości historycznej", a "przypomnienie historii kościoła" będzie "prezentacją multimedialną o ciekawym obiekcie w twoim mieście".

W tym wypadku takie zabiegi wydają się być usprawiedliwione, ale czy muszą być one konieczne? Dlaczego ludzie wierzący, którzy również płacą podatki i dorzucają się do wspólnotowej kasy, muszą uciekać się do takich forteli? Dlaczego we wspólnocie, u której podstaw legły chrześcijańskie wartości, dziś chrześcijanin nie może napisać wprost: "Chcę wyremontować świątynię, w której modli się pół miasta. Oto mój wniosek"?