Pielgrzymkowe piętno w sercu

Łukasz Sianożęcki

Od dziś śladami zostawianymi na wiodących z naszego miasta na południe drogach pisze się kilkaset nowych historii.

Pielgrzymkowe piętno w sercu

Czym jest pielgrzymka? A dokładniej czym jest piesza pielgrzymka na Jasną Górę? Prawdopodobnie jest na to pytanie tyle samo odpowiedzi, ilu jest i było pielgrzymów.

Każdy, kto choć raz wyruszył w drogę do Matki Częstochowskiej na własnych nogach, byłby w stanie opowiedzieć własną historię na ten temat. I za każdym razem byłaby ona odmienna, ale i z całą pewnością fascynująca.

W tych historiach byłoby pewnie wiele elementów wspólnych, no, bo przecież każdego pieszego pielgrzyma w którymś momencie wędrówki spotykają podobne doświadczenia. Bo mimo wszystko nie sposób przejść kilkuset kilometrów (w przypadku pielgrzymki elbląskiej to ponad pół tysiąca) bez odczucia zmęczenia, bez bolących stóp i pleców.

Nie sposób również po którymś dniu z rzędu maszerowania nie przysnąć choćby na chwilę na wieczornym apelu.

Nie można również uniknąć obtarć, ugryzień komarów i spalonych od słońca karków (choć w sumie z tym ostatnim, tegorocznego lata może być kłopot). 

Oczywiście zdarzają się "szczęściarze", którzy docierają do tronu Pani Jasnogórskiej bez choćby jednego pęcherza na stopie, bez odparzeń i nie wiedzących co tzn. "chodzić jak Lucky Luke", ale to są wyjątki.

Za to jeszcze bardziej wyjątkowa jest każda opowieść, która się za tymi bąblami, obtarciami i obolałymi mięśniami kryje.

Każda spotkana na drodze osoba, każdy wymieniony uścisk dłoni, każda rozmowa, to coś co tworzy wyjątkowość pielgrzymiej drogi.

Każda modlitwa, każda piosenka, każde "nie dam już rady" zapisuje się gdzieś w sercu i odciska piętno pozostające na całe życie.

Od dziś, śladami zostawianymi na wiodących z naszego miasta na południe drogach, pisze się kilkaset nowych historii.