Pielgrzymka zaczyna się w domu

Agata Bruchwald

|

Gość Elbląski 05/2016

publikacja 28.01.2016 00:00

Wędrówka do Santiago de Compostela. To nie była zwyczajna przygoda. To było wyzwanie, którego podjąć się mogą tylko najodważniejsi.

 Po dojściu do Santiago Basia i Mateusz wybrali się  do Finisterry, a później do Fatimy. Dotarli tam stopem Po dojściu do Santiago Basia i Mateusz wybrali się do Finisterry, a później do Fatimy. Dotarli tam stopem
archiwum Mateusza Michalskiego

Szedłem sam, ale nigdy nie czułem się samotny – opowiada Mateusz Michalski, który wyruszył w pielgrzymkę do Santiago de Compostela. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wyszedł z własnego domu. Z Ryjewa. – Pielgrzymka to droga od progu własnego domu do miejsca celowego – tłumaczy wybór trasy Mateusz. – Niektórzy idą dwa tygodnie, za rok lecą w to samo miejsce i idą kolejne dwa tygodnie. Może komuś to odpowiada. Ja jednak lubię konkret i dlatego do Hiszpanii poszedłem z domu – relacjonuje Mateusz. Do celu szedł od maja do września.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.