Jesteśmy z wami

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 10.08.2016 10:17

"Kiedy śpiewamy Apel Jasnogórski, czuję, jakbym stała wśród nich".

Jesteśmy z wami Elbląg, 8.08. Pielgrzymi duchowi XXIV Elbląskiej Pielgrzymki Pieszej na Jasną Górę Łukasz Sianożęcki /Foto Gość

Choć nie wyruszają fizycznie na trasę, każdego dnia "towarzyszą" pielgrzymom zmierzającym pieszo na Jasną Górę. Pielgrzymi duchowi łączą się każdego wieczoru z uczestnikami Elbląskiej Pielgrzymki Pieszej poprzez wspólną modlitwę, czuwanie i śpiew.

– Kiedy śpiewamy o godz. 21 Apel Jasnogórski, wyobrażam sobie, że stoję wraz z tą wielką grupą w kościele czy na jakimś boisku i czuję się, jakbym tam była – mówi Mirosława Lewczuk. – Wystarczy, że przymknę oczy i widzę ich wszystkich tak, jakby stali obok mnie – dodaje.

Pani Mirosława spotyka się wraz z grupą pielgrzymów duchowych w kościele św. Brata Alberta w Elblągu już od 28 lipca, czyli przez cały czas, od kiedy pątnicy z Elbląga przemierzają trasę na Jasną Górę. – Jest nas tu codziennie ok. 50–60 osób, aby poprzez wspólną modlitwę wyrazić wsparcie i jedność z uczestnikami EPP – wyjaśnia ks. Mieczysław Tylutki SDS, proboszcz parafii. – Rytm spotkań, jak to na pielgrzymce, jest stały – mówi. Pielgrzymi duchowi najpierw słuchają krótkiej katechezy, potem zaś modlą się na różańcu, następnie odbywają się Komunia św., Apel Jasnogórski i krótkie opowiadanie na koniec.

Ania Borejko pielgrzymuje wraz z siostrą bliźniaczką. – Nie, bólu nóg siostry nie czuję, bąbli na nogach też nie mam – śmieje się. – Ale fakt faktem, że cały czas myślę, jak siostra sobie radzi, jak posługuje jako kwatermistrz. Kiedy tylko możemy, łączymy się przez telefon, wówczas zdaje mi szczegółową relacje z trasy – opowiada.

Siostry zawsze pielgrzymowały razem. W tym roku Ani nie pozwoliła na to praca. – Byłam na EPP zaledwie dwa dni przez weekend, więc choć w ten sposób, przychodząc do kościoła co wieczór, mogę być w pewnym stopniu wraz z nimi – mówi.

Duchowo pielgrzymują jednak nie tylko ci, którzy mają bliskich na EPP. W kościele wystawiony jest kosz z nazwiskami uczestników, z którego można wylosować tego, za kogo się modlić. – Ja modlę się np. za kleryka Pawła – mówi pani Mirosława. – Och, to musi się pani bardzo mocno modlić, bo wiem, że świetnie sobie radzi na trasie – śmieje się Ania. – Staram się – uśmiecha się też pani Mirosława. – Kiedy ma się tę jedną konkretną osobę, za którą się człowiek modli, to jeszcze bardziej mobilizuje to do pielgrzymowania duchowego – uważa pani Mirosława.

Pielgrzymowanie duchowe to zupełnie inny rodzaj wysiłku. – Ale jednak wysiłku, bo trzeba codziennie przyjść do kościoła, podczas gdy można by robić coś innego, np. spotkać się ze znajomymi – mówi A. Borejko. – Dla mnie pielgrzymowanie duchowe to wielkie zobowiązanie, bo zdaję sobie sprawę, że modlę się za kogoś, kogo mogę wesprzeć w jego trudzie – podkreśla M. Lewczuk. – Oni ofiarują swój trud za nas, więc my możemy odwzajemnić się tym naszym drobnym trudem – dodaje Ania.