Mówiliśmy jednym językiem

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 11.01.2017 09:30

Choć wrócili z Taizé już kilka dni temu, atmosfera tego wydarzenia wciąż jest w nich żywa.

Mówiliśmy jednym językiem Większość wydarzeń odbywało się w hali Arena Riga. Karolina Siwiaszczyk

W pierwszych dniach stycznia do Polski wrócili uczestnicy Europejskiego Spotkania Młodych Taizé, które w tym roku odbywało się w stolicy Łotwy, Rydze. Pierwszy raz to spotkanie odbyło się w kraju bałtyckim, a było ono kolejnym już etapem „Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię”, zainicjowanej przez Brata Rogera w latach siedemdziesiątych.

Do Rygi wybrała się także ekipa młodych ludzi z naszej diecezji. Dla niektórych było to pierwszy tego typu wyjazd, inni byli na Taizé już po raz któryś. Wszyscy jednak wspominają tegoroczne spotkanie z dużym entuzjazmem. – Polecam każdemu, by wziął udział w takim spotkaniu wspólnoty. Jeśli tylko ma taką możliwość, czas i środki – mówi Łukasz Mroziak. Powodów w jego ocenie jest kilka. – Po pierwsze Taizé gromadzi młodych chrześcijan z całej Europy, dzięki czemu możemy poznać się bliżej. Po drugie, jest to szansa na poznanie kultury danego kraju.

Podobnego zdania jest Dominika Popławska. – To naprawdę fajne uczucie móc spotkać ludzi z tak wielu krajów, którzy dzielą wspólne wartości i mówią jednym językiem... językiem modlitwy – wyjaśnia dziewczyna.

Nawet drobne wpadki organizacyjne, które spotkały pielgrzymów z naszej diecezji nie zacierają pozytywnego wrażenia z wyjazdu. – Np. na rozlokowanie u gospodarzy musieliśmy czekać ok. pięciu godzin – opowiada Dominika. – Ale to w sumie bardzo dobrze, bo w tym czasie sobie pośpiewaliśmy i mogliśmy zapoznać się z mnóstwem ludzi z różnych części świata. Tak więc było bardzo przyjemnie. Niby więc czas "zmarnowany" na czekanie okazał się być bardzo produktywny i sympatyczny.

Codziennie rano uczestnicy zjazdu brali udział w modlitwie. – W przypadku naszej grupy odbywała się ona w kościele baptystów, modlitwy prowadził miejscowy pastor – mówi Łukasz. – Poza tym, udostępnił nam salę, aby polscy księża mogli odprawić Mszę Świętą – mówi. Wieczorami zaś odbywały się wspólne spotkania wszystkich uczestników Taizé na Arena Riga. – One jednoczyły wszystkie wyznania chrześcijańskie na wspólnej modlitwie i śpiewie.

Ta różnorodność widoczna była na każdym kroku. – Oczywiście najwięcej było ludzi z naszego regionu, a więc Polski, Ukrainy, Rosji, Łotwy, Litwy. Ale widziałam także ludzi z Hiszpanii czy Włoch, a nawet flagi Korei oraz RPA – wylicza Dominika.

– Pomimo, że jak wielokrotnie słyszeliśmy Łotysze nie są zbyt otwartym narodem, przekonaliśmy się, że wcale do końca tak nie jest – wspomina wyjazd do Rygi Piotr Trojanowski. Przed wyjazdem uczestnicy słyszeli, że na Łotwie ludzie mają duży problem z przyjmowaniem przyjezdnych do swoich domów. – Na miejscu okazało się, że przyjęli pod swoje dachy aż 95 proc. wszystkich uczestników Taizé, więc myślę, że w ten sposób skutecznie złamali ten stereotyp.

– Także kościół baptystów, który nas gościł okazał nam naprawdę wielce życzliwy. Ludzie byli ciekawi nas–pielgrzymów – dodaje z kolei Łukasz. Miejscowi podchodzili, pytali się skąd przyjechali uczestnicy, dzielili się dobrym słowem, chętnie uczestniczyli we wspólnych modlitwach.

– Ja z kolei mieszkałem u pani, która była artystką, lecz nie była jednocześnie zamożną osobą – opowiada Piotr. – A mimo to ugościła nas najlepiej jak mogła, poświęciła się cała temu, aby nam było jak najlepiej. Jestem wdzięczny jej oraz wszystkim ludziom, którzy nas przyjmowali.

Polska młodzież, która do Rygi wybrała się jeszcze pełna energii po Światowych Dniach Młodzieży, starała się tą radość panującą latem w Krakowie przenieść do stolicy Łotwy. – A nie jest to takie łatwe – śmieje się Piotr. – Północ Europy zimą robi często dość ponure wrażenie. Ale myślę, że na te kilka dni kiedy miastem zawładnęli pielgrzymi, można było poczuć choć namiastkę tego co działo się na ŚDM.

– Ryga wydaje się przyjemnym miejscem zadbanym i przyjaznym. Ludzie byli bardzo przyjaźnie nastawieni do uczestników Taizé – zauważa Łukasz. – Nasza kwidzyńska grupa wybrała się do Narodowego Muzeum Sztuki oraz Muzeum Motoryzacji, co sprawiło nam wiele radości. Poza tym zwiedziliśmy Stare Miasto i wiele zabytkowych kościołów; luterańskich, katolickich i prawosławnych, jako że Ryga jest miastem wielu religii.

Patryk Sulin opowiada, że zapamięta Rygę, ze względu na... spowiedź. – Planowałem odwiedzić te wszystkie miejsca, o których mowa. Byliśmy wtedy na jednym z nabożeństw, a że kolejki do spowiedzi były bardzo długie, stwierdziłem, że to dobry moment, aby zdecydować się na zwiedzanie – Patryka powstrzymał jednak kolega. – Powiedział mi, albo pójdziesz do tej spowiedzi, albo sam cię zaprowadzę za rękę. Teraz chcę mu podziękować za to, że mnie zatrzymał bo to była jedna z piękniejszych spowiedzi jakie przeżyłem.

– Dla mnie najważniejsze było, że wszystko to przeżywaliśmy razem – mówi Dominika. – Wspólne jedzenie, wspólne dzielenie się radością, wspólne przeżywanie modlitwy to było naprawdę piękne.

– Pomimo tych wszystkich pewnych trudności, ponurej pogody, udało się nam wszystkim znaleźć w tym wyjeździe radość oraz doświadczyć miłości Boga – podkreśla Piotr. – Całe spotkanie bardzo mi się podobało, Ryga to piękne miasto, atmosfera była wspaniała, a widok wszystkich ludzi podczas modlitwy był niesamowity – mówi Maciek.

– Doświadczenie spotkania Taizé na pewno zostanie na długo w naszej pamięci, było to niezwykłe duchowe przeżycie jedności młodych chrześcijan, gdyż różnice wyznań, języków i kultur nie stanowiły barier – dodaje Łukasz. – Spotkanie w Rydze było dla mnie pięknym i niepowtarzalnym wydarzeniem, które ukazuje piękno wspólnoty jaką jest Kościół – podsumowuje krótko Maciek Nieścigorski: