Konsekrowani wśród nas

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 02.02.2017 10:00

Każdy z nich odnalazł Jezusa gdzie indziej - w więzieniu, w klasztornej celi, na uniwersytecie czy w piekarni, gdzie bułki kupowała św. Faustyna. Łączy ich Instytut Świecki Chrystusa Króla.

Konsekrowani wśród nas Światowy Dzień Życia Konsekrowanego obchodzony jest 2 lutego. Agata Combik /Foto Gość

W dniu, w którym obchodzimy liturgiczną pamiątkę ofiarowania Pana Jezusa w świątyni przypada Światowy Dzień Osób Konsekrowanych. Wśród wielu form życia konsekrowanego znajdują się Instytuty Świeckie. 2 lutego 1947 roku papież Pius XII ogłosił Konstytucję apostolską Provida Mater, mocą tego dokumentu zatwierdził i zaaprobował Instytuty Świeckie.

Wierni świeccy, podobnie jak kapłani i osoby zakonne, pragną iść za Chrystusem wyznaczoną przez Niego drogą. Składają śluby - czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Jednak bez „opuszczania świata”, lecz pośród tej rzeczywistości mogą służyć Bogu i światu.

W świecie jest 38 tys. osób skupionych w około 180 Instytutach, zaś w Polsce około 1500 członków Instytutów świeckich w 38 wspólnotach pochodzenia krajowego i zagranicznego.

Jednym z nich jest Instytut Świecki Chrystusa Króla Istituto Secolare Cristo Re, założony w 1938 roku przez Czcigodnego Sługę Bożego Giuseppe Lazzatiego. Profesor Giuseppe Lazzati był Rektorem Uniwersytetu Katolickiego Mediolanie.

Od samego początku gromadził wokół siebie tych, którzy chcieli służyć Bogu w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie. W roku 1963 wspólnota Instytutu otrzymała prawa papieskie. Obecnie Instytut ma swoich członków na 5 kontynentach. W Polsce jest obecny od 1994 roku.

W diecezji elbląskiej też żyją członkowie Instytutu Chrystusa Króla. Jednym z nich jest Krzysztof Łaszuk. Jak trafił do instytutu? - Powołanie do służby Bogu odczułem około 16. roku życia. Szukałem głębszej relacji z Panem Bogiem. Pamiętam jak pod koniec Szkoły Podstawowej pojechałem na rekolekcje organizowane przez ojców Werbistów z Pieniężna - wspomina.

Wówczas fascynowała go praca misjonarza. Po szkole zawodowej pracował jako elektryk w zakładzie przemysłowym. Były to czasy PRL-u. - Gdy nastała „Solidarność”, zaangażowałem się w ruchu niepodległościowym. W okresie stanu wojennego, za kolportaż ulotek zostałem aresztowany i uwięziony w Zakładzie Karnym w Elblągu, później przewieźli mnie do ZK w Gdańsku, tam gdzie została skazana na śmierć „Inka”. W tym czasie w celi więziennej spotkałem Jezusa, który nauczył mnie wybaczać i „zło dobrem zwyciężać”.

To właśnie to przeżycie sprawiło, że był pewny, że chce służyć tylko Jemu. - Tylko Jezus, reszta się nie liczy - mówiłem w sercu. Już nie było ważne dla mnie gdzie, czy jako kapłan, czy zakonnik, oby tylko On był w centrum mego życia - tak wybrał życie konsekrowane.

Współbratem Krzysztofa jest Grzegorz Zabłotny z Gdańska. - Z zawodu jestem piekarzem. Obecnie pracuję jako konserwator. Od małego pragnąłem służyć Bogu - tak w skrócie opowiada swoją drogę do życia konsekrowanego. Grzegorz wspomina również czas nowicjatu u franciszkanów. - Wówczas dużo czasu poświęcałem na adorację, cieszyłem się , że jestem tak blisko Pana Jezusa.

Mówi, że życie zakonne u franciszkanów było bardzo piękne i wartościowe. - Każdego dnia czułem miłość Boga, ale w głębi serca coś mnie męczyło, jakbym miał u szyi uwiązany worek z kamieniami. Godziny spędzałem na adoracji i prosiłem Jezusa o dobre odczytanie mojego powołania. Byłem pewny tylko jednego, że zawsze chcę żyć tylko dla Niego. Ale jak ? Gdzie?

Z pomocą przyszła mu bł. Aniela Salawa, tercjarka franciszkańska, mistyczka. Ta święta dziewczyna też chciała służyć Bogu, ale w świecie poza klasztorem. - Po rozmowie ze spowiednikiem zdecydowałem się na wybór życia w Instytucie Świeckim Chrystusa Króla. Ten ogień Bożej miłości jakby wypalał mnie. Po podjętej decyzji o zmianie formy życia konsekrowanego poczułem , że te przysłowiowy worek z kamieniami zawieszony u moje szyi jakby rozerwał się. W sercu poczułem wewnętrzny pokój i radość. Rozpocząłem czas formacji w Instytucie. 1 rok kandydatury i 4 lata w aspiranturze. Po 5 latach formacji złożyłem pierwsze śluby - czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Po 10 latach śluby wieczyste - opowiada.

Zupełnie odmienną drogą do życia konsekrowanego wybrał Mirosław Bogacki, emerytowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego. - Prawie całe moje życie poświeciłem się pracy naukowej. W Szkole Podstawowej i Średniej moim ulubionym przedmiotem była geografia. Fascynowałem się podróżami i budową Ziemi. Ukończyłem studia na Uniwersytecie Warszawski i zostałem w uczelni. Jako Geomorfolog zająłem się nowymi badaniami naukowymi i wykładami dla studentów - opowiada M. Bogacki.

Jak wspomina czasy pracy naukowej i pracy ze studentami to nie tylko wykłady i egzaminy. -Często moi studenci przychodzili do mnie radzić się jak żyć. Zwierzali mi się ze swoich problemów rodzinnych np. , że nastąpił rozwód rodziców, że ojciec jest alkoholikiem, że dziewczyna kogoś opuściła… Widać wzbudzałem zaufanie - uśmiecha się.

Często wystarczyło po prostu wysłuchać. - Miałem różnych studentów, wyznających różne światopoglądy. Starałem się każdemu pomóc. Nie zawsze trzeba mówić o Ewangelii, o Bogu. Często wystarczy ukazać wartości ogólnoludzkie, humanistyczne, aby dostrzec dobro, które jest w każdym człowieku. Sam tych wartości uczyłem się w Kościele - opowiada profesor.

Zauważa, że te droga jednak zaczęła się wcześniej. - Urodziłem się w Płocku. Już jako młody chłopiec byłem ministrantem. Miałem to szczęście, że w moim rodzinnym mieście kupowałem chleb z piekarni w której przebywała i pracowała św. Faustyna Kowalska. Ocierałem się o świętość - wspomina z rozrzewnieniem. - Często myślałem, że skoro Ona dała radę to dla czego nie i ja? Zawsze chciałem być blisko Boga. Nie myślałem o życiu małżeńskim , ani o życiu kapłańskim czy zakonnym. Realizowałem swoje odkrycia naukowe. Intuicyjnie wyczuwałem, że można żyć w świecie i jednocześnie żyć tylko dla Boga.

W ten sposób trafił na Instytut Świecki Chrystusa Króla. - Tu złożyłem śluby wieczyste; czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Choć żyjemy w rozproszeniu w różnych miejscowościach, takich jak: Warszawa, Mielec, Starachowice, Rzeszów, Kraków, Malbork., Elbląg, Gdańsk, Gdynia… to tworzymy autentyczną wspólnotę, zespoloną wzajemną więzią wynikającą ze ślubów i z charyzmatu Instytutu - zauważa.

Jak podkreślają zgodnie członkowie instytutu ich powołanie to dar. - Życie konsekrowane jest piękne i jest do dar darmo dany, niezasłużony. Każdego dnia Bogu dziękuję za ten dar cudnego życia. Sam nie wiem dlaczego Jezus tak bardzo mnie kocha - podkreśla Krzysztof.

Zdaniem prof. Bogackiego życie konsekrowanego świeckiego jest dokładnie takie samo, jak życie mnicha trapisty. - Samotne, niezależne, poświęcone modlitwie i miłości do tych, co nas otaczają, oddane jednocześnie zwykłym czynnością dnia codziennego. Tego właśnie doświadczam każdego dnia - opowiada.

- Dziś jestem jeszcze bardziej przekonany o słuszności mego wyboru, bo to tylko Bóg jest twórcą mojego życia. Jemu zaufałem - dodaje Grzegorz. Po chwili spogląda na obrączkę z wyryta na niej datą ślubów wieczystych i z uśmiechem mówi: - Dziś mogę z wiarą powtórzyć za prorokiem Jeremiaszem; „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść”.