Jak w domu

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 12.07.2017 22:20

Kiedy Renata wchodzi do sklepu w Sztumie, ekspedientka wita ją jak stałą klientkę, choć dziewczyna jest w mieście tylko kilka dni w roku

Jak w domu Sztum, 12.07.2017, dzieci i młodzież z Brasławia na Białorusi zwiedzają zamek w Sztumie Łukasz Sianożęcki /Foto Gość

- Pamiętam cię. Jesteś z Białorusi - mówi z uśmiechem sprzedawczyni. - Wiem, że Sztum to niewielkie miasteczko i może to wynika z tego, że wszyscy się znają. I jak pojawia się nowa twarz to od razu to odnotowują. Ale to nie zmienia faktu, że jego mieszkańcy za każdym razem witają nas bardzo serdecznie. To naprawdę miłe - opowiada dziewczyna.

Renata wraz z 40 osobową grupą dzieci i młodzieży z Brasławia na Białorusi jak co roku gości w podsztumskich Barlewiczkach. Przyjeżdżają oni na zaproszenie Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

- Wszystko się zaczęło od świętej pamięci Macieja Płażyńskiego. Już około 10 lat temu udało nam się go namówić, aby sprowadzić tutaj dzieci - opowiada Piotr Stec, przedstawiciel stowarzyszenia. - Goszcząc ich tutaj chcemy im pokazać choć odrobinę Polski i pozwolić im jak najwięcej obcować z naszym językiem - dodaje. Duża część odwiedzających Sztum dzieci wywodzi się z polskich rodzin, z rodzin z polskimi korzeniami, a wszystkie uczęszczają na lekcje języka polskiego.

To właśnie uczęszczanie na lekcje mowy przodków jest tym co łączy wszystkie przybyłe dzieci. Jednym z opiekunów jest pani Swietłana Maculewicz, nauczycielka języka polskiego. - Tutaj dzieci mają z nim stały kontakt więc mogą się bardzo dużo w tej materii rozwinąć - mówi pani Swietłana. - Ale przede wszystkim mają szansę poznać Polskę na własne oczy i poznać polskie tradycje, spróbować polskiego jedzenia - opowiada.

Taką najlepszą okazją ku temu jest wizyta u polskich rodzin. Podczas pobytu mieszkańcy Sztumu zapraszają do siebie na jeden dzień wszystkie odwiedzające ich miasto brasławskie dzieci. - Wszyscy przyjmują nas bardzo ciepło, dzielą się z nami opowieściami, zabierają w ciekawe miejsca, a nawet dają prezenty - opowiada Renata. - To wszystko sprawia, że tutaj czuję się jak w domu.