Za rok też pójdę

Agata Bruchwald Agata Bruchwald

publikacja 14.08.2017 18:00

Pielgrzymi z Jasnej Góry do domu wrócili z plecakami pełnymi niezapomnianych wspomnień.

Za rok też pójdę XXV Jubileuszowa Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę Agata Bruchwald /Foto Gość

Sandra i Wiktoria na Jasną Górę pielgrzymowały po raz pierwszy. Szły w grupie Pomezania Iława. Tuż przed zakończeniem XXV Jubileuszowej Elbląskiej Pielgrzymki Pieszej zapewniały, że za rok też pójdą. Choć zdecydowały się wyruszyć, na początku były sceptycznie nastawione do tego, co je czeka. To się zmieniło, kiedy zobaczyły na trasie ludzi czekających na pątników. Doświadczyły dobra, które od nich płynęło. A zobaczyć łzy w oczach osób witających pielgrzymów to - jak oceniają dziewczyny - coś wspaniałego. Marzeniem Sandry i Wiktorii jest, by każdy choć raz w życiu przeżył taką przygodę.

- Było cudownie - mówi Ania, która pielgrzymowała z Pogezanią Morąg. Do grupy dołączyła na cztery ostatnie dni wędrówki. Była to jej druga pielgrzymka, po raz pierwszy szła 19 lat temu.

- Miałam wewnętrzną potrzebę pójścia. Szłam w intencji mojej rodziny. Bardzo pragnęłam tu być - opowiada. Ania w przyszłym roku chciałaby wyruszyć na całą pielgrzymkę ze swoją rodziną.

- Decyzję o tym, żeby pójść na pielgrzymkę, podjąłem w 2006 roku. Chciałem podziękować Panu Bogu i Matce Bożej za to, co dostałem. I prosić o następne łaski - mówi Mariusz z grupy Północ Elbląg. Do Matki Bożej pielgrzymował po raz 11.

Na co dzień Mariusz uczestniczy w Warsztatach Terapii Zajęciowej Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Elblągu. Idąc na Jasną Górę, zabiera ze sobą obrazki z wizerunkami świętych. Rozdaje je tym, których mija. Przez to robi o wiele więcej kilometrów niż pozostałe osoby. Czasem podbiega do domów, bo w oknach są pozdrawiający pielgrzymów mieszkańcy. Innym razem nie ma oporów, by podejść do osoby siedzącej w samochodzie. To uważa za swoją misję. Kiedy ktoś z grupy proponuje mu, by wziął tubę, pyta, jak będzie rozdawać obrazki. Choć pielgrzymi pamiętają sytuacje, kiedy i z tubą podchodził do napotkanych osób. - Przez to zbliżam się do ludzi. Oni są bardzo mili i serdeczni. Mają otwarte serca dla pielgrzymów. Warto chodzić na pielgrzymki. Dzięki nim mogę poznać wiele osób - tłumaczy.

W czasie tegorocznej pielgrzymki Mariusz dziękował za to, co otrzymuje od innych. Z pewnością zapamięta z niej upały, które były bardzo męczące. Ale dał radę. Na Jasną Górę doszedł.