Żywa świątynia modlitwy

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 07.10.2017 18:10

- Tam, gdzie jest moja granica, tam ja dalej już nic sam nie mogę. Dalej może już tylko Pan Bóg - powiedział ks. Michał Mirowski.

Żywa świątynia modlitwy Różaniec do Granic Łukasz Sianożęcki /Foto Gość

- Zebrani wokół granic będziemy stanowili żywą świątynię modlitwy, zawierzając Maryi całe dobro, któremu na imię Polska - mówił ks. Michał Mirowski podczas konferencji inaugurującej Różaniec do Granic w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Stegnie. Ta świątynia była jednym z dziesięciu kościołów stacyjnych diecezji elbląskiej, które brały udział w tej inicjatywie.

Do Stegny, gdzie przebiega morska granica naszego kraju, przyjechały setki wiernych, nie tylko z naszego regionu, ale i z głębi Polski. Najliczniej naszą diecezję reprezentowała Iława. Z tamtejszych trzech parafii przyjechało ponad 150 pielgrzymów. Na wspólną modlitwę przybyli także pielgrzymi m.in. z Elbląga, Nowego Stawu, Nowego Dworu Gdańskiego i nieodległej Gdyni. Ale byli również tacy, którzy przebyli setki kilometrów z Torunia, Poznania, Górzna, czy też z okolic Warszawy.

- W nazwie dzisiejszego wydarzenia nie chodzi jedynie o granice naszego kraju - wyjaśniał ks. Mirowski. - Ale - także poprzez to spotkanie i tę modlitwę - dojście do granic samego siebie, swoich możliwości, lęków i pragnień. Tam, gdzie jest moja granica, tam ja dalej już nic sam nie mogę. Dalej może już tylko Pan Bóg.

Także przybyli do Stegny pielgrzymi odczytują nazwę dzisiejszej inicjatywy symbolicznie. - To, że otaczamy naszą ojczyznę takim łańcuchem modlitwy biegnącym wzdłuż granic, pokazuje, jak fenomenalnym krajem jesteśmy - mówi Marek z Elbląga. - Ale myślę, że każdy z nas powinien też spróbować zrozumieć te "granice" indywidualnie - dodaje.

Po Mszy Świętej i adoracji Najświętszego Sakramentu w świątyni w Stegnie uczestnicy modlitwy przeszli wspólnie na plażę. W naszej diecezji największą częścią granicy Polski jest ta, jaką tworzy Mierzeja Wiślana z Morzem Bałtyckim.

Przy wiejącym wietrze i padającym deszczu, ukryci pod parasolkami i płaszczami przeciwdeszczowymi, wszyscy odmawiali wszystkie cztery tajemnice Różańca. - Jestem przekonana, że to, iż pogoda jest niesprzyjająca, czyni naszą modlitwę jeszcze skuteczniejszą - uważa pani Janina. - Choć intencje Różańca do Granic są ustalone, to wielu z nas przybywa jeszcze ze swoimi prośbami i podziękowaniami w sercu. Ale wierzę, że to wszystko dla dobra naszego kraju.