Zachwyca prostotą

kmp

publikacja 03.01.2018 09:20

Z tego spotkania nikt nie wrócił z pustymi rękami.

Zachwyca prostotą Delegacja z diecezji elbląskiej liczyła ponad 120 osób. Bartosz Skop

Wiele osób staje każdego roku przed dylematem: Gdzie spędzić noc sylwestrową? Przed telewizorem? Z rodziną? Na zorganizowanym przyjęciu? Niemal 120 młodych osób z naszej diecezji wybrało inną możliwość: na Europejskim Spotkaniu Młodzieży w Bazylei.

Diecezja elbląska miała w Bazylei silną reprezentację. Dwoma autokarami (z Kwidzyna i z Elbląga), a także prywatnymi środkami transportu, na spotkanie dotarła spora grupa. Dla wielu osób nie był to zresztą pierwszy taki wyjazd. Dawid Przygodzki z par. św. Rafała Kalinowskiego w Elblągu pojechał na spotkanie po raz czwarty.

- Jak dla mnie Taizé jest takim małym pozytywnym uzależnieniem. Nie mogę sobie wyobrazić inaczej spędzonego sylwestra niż na modlitwie podczas spotkania Taizé. Najlepsze w tym wszystkim jest fakt, że można się na takich wyjazdach wbrew pozorom wyciszyć, oderwać od świata. Jeśli Pan Bóg pozwoli będę jeździł na Taizé co rok – podkreśla Dawid.

Spotkania Taizé zachwycają swoją prostotą. Choć kolejne edycje odbywają się w różnych miastach, ich schemat jest zasadniczo taki sam. Doświadczyliśmy tego także w Bazylei. - Po ponad 20 godzinach podróży z Elbląga i Kwidzyna zostaliśmy przywitani przez polskich wolontariuszy na Jakobshalle, która była miejscem głównych spotkań i modlitw. Podzielono nas na około 10-osobowe grupy i posłano do różnych parafii i wspólnot - wspomina ks. Marek Piedziewicz, opiekun jednej z grup.

Ponieważ Bazylea jest miastem międzynarodowym, niektórzy trafili na nocleg do Niemiec, inni do Francji a pozostali do Szwajcarii.

- Moja grupa została przyjęta w kalwińskiej parafii przy Tituskirche. Członkowie tej wspólnoty gościli młodzież z Ukrainy, Włoch, Niemiec, Polski i kilku innych krajów. Wszyscy zostaliśmy posłani do rodzin, które podzieliły się z nami swoim domem, posiłkiem i sercem - opowiada ks. Marek.

Parafia stanowiła poranne centrum spotkań. Po wspólnych modlitwach nadchodził czas na dzielenie się Słowem Bożym i odpowiedziami dotyczącymi pytań związanych z tematem spotkania. W tym roku było nim zagadnienie radości. Uczestnicy rozmawialiśmy więc o tym, co daje nam radość i co ją odbiera? Czy widzimy poważne zagrożenia radości w naszym otoczeniu oraz czy potrafimy stawić im czoła? Czy radość przeżywamy jako chwilowe, emocjonalne uniesienie, czy jako głębszy stan ducha? - W mojej grupie szczególnie poruszające były odpowiedzi młodych ludzi z Ukrainy. Wielu z nich odnajduje w życiu źródło radości, choć przyszło im żyć w stanie permanentnej wojny i zagrożenia - wspomina kapłan.

Po grupach dzielenia był czas na wspólną kawę i przebywanie ze sobą, na poznawania własnych kultur i tradycji. Można było także wybrać się do miasta, poznać jego atrakcje oraz skorzystać z przygotowanej dla uczestników spotkania, bogatej oferty kulturalno-edukacyjnej. O 13:00 w poszczególnych kościołach odbywały się modlitwy południowe połączone z rozważaniem Słowa Bożego oraz śpiewem kanonów z Taizé. Czas do wieczora był wypełniony korzystaniem z atrakcji pięknej Bazylei.

Każdy dzień kończył się wieczornym spotkaniem. Wolontariusze wydawali wówczas skromne posiłki: suchy prowiant na następny dzień oraz puszkę gorącej zupy jako obiadokolację. O 19:00 zaczynały się modlitwy wieczorne. Ich przebieg był zawsze taki sam. Najpierw wspólny śpiew, potem słuchanie Bożego Słowa. Po nim kilka minut ciszy na osobistą medytację i przemyślenia. Następnie modlitwa wstawiennicza – prośby w równych intencjach wypowiadane w wielu językach.

Spotkanie wieńczyło wysłuchanie rozważania brata Aloisa, przełożonego wspólnoty braci z Taizé. W tym roku mówił wiele o swoim doświadczeniu sytuacji cierpienia ludzi w Sudanie oraz Sudanie Południowym. Opowiadał o tym, co zastał w tych krajach podczas pobytu w Afryce. O niesprawiedliwości i cierpieniu, o ubóstwie i opuszczeniu. Dzielił się przy tym świadectwem radości napotkanych ludzi. Jak mówił, wielu z nich miało w sobie radość pomimo dramatów, jakie przeżywają. Zatem radość jest czymś więcej, niż tylko emocjonalnym doznaniem. Jej źródło znajduje się w Bogu oraz w duszy człowieka. Nawet tego, który cierpi i jest doświadczany poprzez różne przeciwności.

Zdaniem naszej diecezjalnej grupy wyjątkowym akcentem pobytu w Bazylei było spotkanie w grupach narodowych. W niedzielę, 31 grudnia, około 5 tys. Polaków zebrało się na Jakobshalle podczas spotkania z ks. bp. Markiem Solarczykiem z Warszawy. Uczestnicy zadawali biskupowi pytania, mogli skorzystać ze spowiedzi oraz wysłuchać świadectw młodych ludzi, którzy dzielili się swoim przeżywaniem spotkania.

- Uczestniczyliśmy także w uroczystej Eucharystii pod przewodnictwem księdza biskupa. W sercach wielu osób pozostanie jednak wyjątkowa scena… oświadczyn na spotkaniu Taizé. Kacper z Radomia poprosił o rękę (z pozytywnym efektem) Olę, dzięki której, jak sam powiedział, jest człowiekiem wierzącym - mówi M. Piedziewicz.

Noc sylwestrowa upłynęła na spotkaniu w parafiach. Zaczęły się one modlitwą o pokój, po której nadszedł czas wspólnej zabawy. W międzynarodowym towarzystwie przedstawiciele poszczególnych narodów opowiadali o swoich krajach i animowali różnego rodzaju zabawy.

Dzień wyjazdu, 1 stycznia, to czas przeznaczony na modlitwę i spotkania z rodzinami, które gościły uczestników spotkania. Każdy miał okazje na wyrażenie wdzięczności wobec swoich gospodarzy oraz spróbowanie specjałów kuchni szwajcarskiej. Wydaje się, że prym wiodła potrawa zwana „Raclette”, składająca się z ziemniaków, warzyw oraz podgrzanego sera specjalnego gatunku.

Dlaczego tak wielu młodych ludzi każdego roku spędza ostatnie dni Starego i pierwsze Nowego Roku na spotkaniu modlitewnym? Przyczyny są zróżnicowane. Michał Czebiołko z parafii św. Mikołaja w Elblągu mówi: - O wyjeździe dowiedziałem się od moich rodziców. To oni zachęcili mnie do udziału w tym wydarzeniu. Moja mama kiedyś była na Taizé w Paryżu. Na wybór miały wpływ także chęć zwiedzenia Bazylei, poznanie kultury szwajcarskiej, sprawdzenie umiejętności językowych, przeżywanie modlitw w duchu Taizé oraz to, że jechało tam wielu moich znajomych. Zatem – same plusy.

Ze spotkania w Bazylei nikt nie wrócił z pustymi rękami, zaznacza Michał. - Najcenniejszą rzecz jaką przywiozłem ze sobą, to rozważania z międzynarodowych grup dzielenia. To także spojrzenie na niektóre sprawy z innej, niż polska, perspektywy. To wspaniałe czuwania i śpiewy oraz, oczywiście, parę pamiątek i ważnych zdjęć – dodaje.

Czas spędzony w Bazylei szybko dobiegł końca. Sylwester spędzony z młodymi wyznawcami Chrystusa był bogatym i budującym doświadczeniem. Z niecierpliwością czekamy na kolejne spotkanie Taizé. Tym razem w Madrycie.