Ponad 500 fanów nordic walkingu z całego Elbląga zebrało się w lesie Bażantarnia, aby wspólnie przemierzać jego szlaki z kijkami w rękach.
- Całkiem niedawno przeszliśmy Ekstremalną Drogę Krzyżową liczącą 40 km, potem odbyliśmy jeszcze dwie pielgrzymki do Świętego Gaju i Stagniewa, więc te dzisiejsze 8 km w najmniejszym stopniu nie robi na nas wrażenia - mówi Mirosława Lewczuk z grupy kijkarzy "Salwator".
Jak wyjaśnia, księża salwatorianie prowadzą dla wiernych jeszcze dwie sekcje sportowe - szachową i siatkarską. - Ale grupa nordic walking jest tak prężna, że nie mogło nas zabraknąć na dzisiejszym marszu - dodaje.
Grupa jest zróżnicowana pod względem doświadczenia. Niektórzy biorą udział w zawodach po raz pierwszy, inni byli już na wszystkich trzech edycjach.
Jak informują organizatorzy, do udziału w dzisiejszym mityngu zapisało się ok. 500 osób. Ale wśród maszerujących jest ich znacznie więcej. Łatwo dostrzec, że część nie ma na sobie charakterystycznych zielonych koszulek, przewidzianych dla regulaminowych uczestników.
- Przez pewien czas chodziłam w klubie "El-Aktywni". Potem miałam dłuższą przerwę, a dzisiejszy dzień wydał mi się idealną datą do powrotu do nordic walkingu - mówi nam Anna, którą spotykamy na trasie.
Baza zawodów znajduje się na dużej polanie w Bażantarni, przy wiacie Margitka. Stamtąd uczestnicy wyruszyli na dwie trasy - 8 km i 2 km (dla dzieci). Na polanie w stoiskach partnerów akcji można było bezpłatnie m.in. zmierzyć ciśnienie, poziom glukozy, skorzystać z porad stomatologa, dietetyka, trenera personalnego, wykonać spirometrię. A także wziąć udział w treningach sportowych czy zatańczyć zumbę.
Organizatorzy podkreślają, że wydarzenia takie jak dzisiejszy marsz to idealna promocja nie tylko zdrowego trybu życia, ale również naszego miasta. - Las Bażantarnia to jest nasza prawdziwa perła - mówi pani Joanna z klubu "Elbląskie Włóczy-Kije". - Musimy więc o niego dbać i z całej siły promować, choćby poprzez takie zawody jak dzisiejsze.
Nad zdrowiem maszerujących czuwają ratownicy z WOPR. Jak podkreślają, pomimo że średnia wieku uczestników zawodów jest dość wysoka, to nie obawiają się, że będą mieć wyjątkowo dużo pracy. - Większość tych osób jest w wielokrotnie lepszej kondycji niż np. młodzi ludzie spędzający całe dnie przed komputerem i prowadzący niezdrowy tryb życia - wyjaśnia ratownik Damian Sochacki.
Obecny festyn w Bażantarni to także świetna okazja do integracji międzypokoleniowej. Na polance, gdzie trwa piknik, są rodziny z dziećmi. Wszyscy, oczywiście, uzbrojeni w kijki. - To naprawdę wyjątkowa szansa, żebyśmy mogli pobyć wszyscy razem z sobą. Rodzinne spotkanie, na którym dzieci z całą pewnością nie będą się nudziły - mówi Elżbieta, która przyszła wraz z mężem i dwiema córkami.
Wspólne maszerowanie to niejedyna atrakcja, która może służyć zbliżeniu się rodziców z dziećmi. Do takiej rekreacji zachęca również akademia Socatots.
- Nie jesteśmy szkołą piłkarską w czystym tego słowa znaczeniu. My oferujemy bowiem możliwości aktywnego wspólnego spędzenia czasu rodzicom z ich dziećmi, a przy tym lekko tylko ukierunkowujemy to na zabawę z piłkę nożną - mówi Tomasz Janaczek, trener akademii. - Sam doskonale po sobie wiem, jak często mamy mało czasu, aby spędzić go wspólnie z synem. Takie przedsięwzięcia jak dzisiejszy marsz czy też nasza akademia to duża pomoc dla zabieganych rodziców - podsumowuje.