Kiedy ich transport wjechał 29 września 1944 roku do obozu, więźniowie przecierali oczy ze zdumienia. – Był to jedyny przypadek, że przywieziono tu 40 dziewcząt w pełnym umundurowaniu – opowiadał Piotr Tarnowski, dyrektor muzeum w Sztutowie.
Były to dziewczęta, które wcześniej walczyły w powstaniu warszawskim, miały więc na głowach wojskowe czapki, a na ramionach powstańcze opaski – opowiadał dyrektor. Jak zaznaczył, trafiły one do KL Stutthof z pogwałceniem wszystkich konwencji międzynarodowych i ustaleń. – Tuż po upadku powstania na Fortach Mokotowskich zostaliśmy powiadomieni, że na mocy kapitulacji uzyskaliśmy prawa jeńców wojennych – opowiadała Maria Kowalska, jedna z przywiezionych wówczas do Sztutowa warszawskich sanitariuszek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.