Uczestnictwo w Dniach w Diecezji to szansa na poznanie kraju, jaki Ojciec Święty wybrał na kolejne Światowe Dni Młodzieży.
tekst i zdjęcia agata.bruchwald@gosc.pl WRoku Miłosierdzia trudno wyobrazić sobie, by ŚDM mogły się odbywać w innym miejscu niż Kraków. Jednak nim młodzież zjawiła się w mieście św. s. Faustyny i św. Jana Pawła II, poznała inne zakątki naszego kraju. W środę 20 lipca do Elbląga przybyła ok. 50-osobowa grupa pielgrzymów z Malezji, Brazylii, USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Zostali przywitani tradycyjnie – chlebem i solą.
– Jesteśmy w sercu diecezji. Cieszymy się, że jesteście tutaj razem z nami – powitał młodzież ks. Wojciech Skibicki. – Są z nami rodziny, które otwierają swoje domy i serca. – Udział w Światowych Dniach Młodzieży bez przyjęcia pielgrzymów do swojego domu byłby niepełny. Jesteśmy gospodarzami, ugościć tych, którzy do nas przyjeżdżają, to dla nas podstawa – mówi Magdalena Sadowy. – Ci, którzy mają mieszkaniowe możliwości, powinni pokazać polską gościnność. To jest naturalne – dodaje jej tata Rafał Sadowy. Rodzina z parafii św. Rafała Kalinowskiego ugościła cztery osoby z Brazylii. – Nie mieliśmy wątpliwości, czy powinniśmy przyjąć młodzież do swojego domu. Kiedy tylko pojawiła się taka propozycja, powiedzieliśmy: „tak” – zaznacza pan Rafał. Goście z zagranicy poznali Elbląg, jedno popołudnie spędzili na plaży w Mikoszewie. Zwiedzili zamek w Malborku, płynęli łodzią wikingów po Kanale Elbląskim. Wysłuchali koncertu przygotowanego przez muzyków ze Stowarzyszenia „Attacca”. Każdy dzień kończyli w katedrze św. Mikołaja, śpiewając o godz. 21 Apel Jasnogórski. W planie elbląskich Dni w Diecezji było również – z inicjatywy pielgrzymów z Niemiec – zwiedzanie Muzeum Stutthof w Sztutowie. Wizytę w muzeum, które znajduje się na terenie byłego obozu koncentracyjnego, zakończono nabożeństwem, które poprowadziła grupa z Niemiec. – Po doświadczeniu, jakim było zobaczenie obozu, trudno jest cokolwiek powiedzieć. Pozostaje tylko pytanie, jak to mogło w ogóle się wydarzyć – mówi Sebastian, który przyjechał z Niemiec. – Kiedyś ktoś wymyślił sobie, że są lepsi i gorsi ludzie. Teraz na szczęście jest inaczej. Na Światowych Dniach Młodzieży są różne narodowości. Jednocześnie wszyscy są równi. Tu liczy się każda osoba – tłumaczy. Sebastian uczestniczył już w Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie. Jak wspomina, był to wspaniały czas dzielenia się swoją wiarą przez ludzi z całego świata. Wybrał się na ŚDM do Krakowa, bo chciał poznać Polskę. – Podoba mi się język polski. Chciałbym się go nauczyć, ale jest niezwykle trudny – przyznaje Sebastian. Stephani i Edmund z Malezji w Światowych Dniach Młodzieży uczestniczą po raz trzeci. – Po raz pierwszy na ŚDM byliśmy w Hiszpanii w 2011 roku – mówi Edmund. Tam się poznali, tuż przed wyjazdem do Madrytu. W Brazylii Stephani i Edmund byli już jako narzeczeni. Do Polski przyjechali jako małżeństwo. – Przed spotkaniem w Krakowie chcieliśmy poznać wasz kraj. Wysłaliśmy informację z pytaniem o możliwość uczestnictwa w Dniach w Diecezji do kilku miejsc. Elbląg odpowiedział jako pierwszy – tłumaczy Edmund. Dlaczego napisali m.in. do Elbląga? – Wiemy, że po Kanale Elbląskim kajakiem pływał św. Jan Paweł II. Chcieliśmy także nim przepłynąć – zdradza swoje marzenia Edmund. Razem z żoną mówią, że spodobał im się nasz kraj, a polska gościnność ich ujęła. •