Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Nie zmieniamy naszego celu

Katedra co krok, kolacja z obmyciem czystych nóg oraz lody od mistrza świata - takie rzeczy tylko na Via Francigena.

Kolejny dzień toskańskiej części Via Francigena prowadzi do małej miejscowości o nazwie Abbazia Isola, która wzięła swoją nazwę od fundacji benedyktyńskiej ustanowionej w tym miejscu na początku XI wieku. - Tu też czekała nas miła niespodzianka: po Mszy św. zostaliśmy zaproszeni do udziału w obrzędzie umycia nóg pielgrzymom - mówi ks. Grzegorz. - A dokładnie jednej nogi - precyzuje ks. A. Preuss. - W dodatku w moim przypadku trafiło na tę czystszą. Nie miałem szczęścia tym razem...

Następnego dnia pątnicy docierają do Sieny. - Byliśmy na miejscu juz o godz. 11.15, a to wszystko na czczo. Nie przewidzieliśmy bowiem, ze po drodze nie ma żadnego baru i dopiero po dojściu do Sieny zjedliśmy późne śniadanie - opowiada ks. Grzegorz. - Po rutynowej kąpieli, praniu i godzinie spędzonej w pozycji horyzontalnej wyruszyliśmy na zwiedzanie tego pięknego miasta. Nie mając wiele czasu musieliśmy się ograniczyć do kilku miejsc.

Pielgrzymi zwiedzili najpierw przepiękną katedrę sieneńską, z jej bogatą fasadą główną i posadzką, następnie udaliśmy się do domu św. Katarzyny XIV-wiecznej mistyczki, doktora Kościoła i patronki Europy, a następnie do dominikańskiej bazyliki, gdzie znajduje się głowa (sic!) Świętej.  - Poleciliśmy św. Katarzynie sprawę I Synodu Diecezji Elbląskiej. Potem udaliśmy się przez Piazza del Campo do kościoła Zakonu Sług Maryi, gdzie odprawiliśmy Mszę św. - wymienia kapłan.

Nocleg tym razem zapewniają pielgrzymom siostry szarytki. - Podjęły nas i wszystkich pielgrzymów z dużą serdecznością i suto zastawionym stołem. Noc na zewnątrz była hałaśliwa, jak to bywa w centrum włoskiego miasta w sobotę wieczorem, a okna nie sposób było zamknąć ze względu na temperaturę, ale ostatecznie udało nam się zasnąć - wspomina kapłan z Elbląga.

Następnego dnia kapłani wspominają jeszcze przygodę z poprzedniego etapu. - W drodze spotkaliśmy "tambylca", który dowiedziawszy się, że idziemy do Rzymu, zaczął krzyczeć: "nie idźcie do Rzymu. To miasto złodziei. Idźcie na Monte Cassino" - opowiada z uśmiechem ks. Andrzej. "Rady" miejscowego nie mają jednak wpływu na polskich pątników. - Nie zmienimy celu pielgrzymki. Cały czas idziemy do Stolicy Piotrowej - podkreśla ks. Andrzej.

« 1 2 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy