Świat miał o nich zapomnieć, dlatego chowano ich w bezimiennych jamach.
W Gdańsku 28 sierpnia 2016 roku odbył się pogrzeb Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Była to 70. rocznica wykonania wyroku śmierci na bohaterach przez komunistycznych oprawców. Przez lata nie było wiadomo, gdzie „Zagończyk” i „Inka” zostali pochowani. Ich szczątki odnalazł na cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku jesienią 2014 r. zespół poszukiwawczy IPN kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka.
Od kilku lat w Polsce trwają poszukiwania miejsc pochówku bohaterów – ofiar komunistycznego terroru. W grudniu dowiedzieliśmy się, że takie miejsce może znajdować się w Elblągu. Andrzej Dratwa, kierownik Wydziału Administracji Cmentarzy Zarządu Zieleni Miejskiej, w jednej ze starych ksiąg pochowanych znalazł wpis: „Ekshumacja z ogrodu Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego”. Noty o pochówkach zleconych przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Elblągu są dwie. Poinformował o nich red. Grażynę Wosińską i portal elblag.net. Wystarczyło zaledwie kilka dni, by sprawą zainteresował się Instytut Pamięci Narodowej. – IPN na pewno będzie tą sprawą się zajmował – zapewnił dr Daniel Czerwiński z gdańskiego oddziału IPN. Informacja została przekazana do Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji, stamtąd najprawdopodobniej trafi do zespołu prof. Szwagrzyka. Pierwsza siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Elblągu mieściła się przy ul. Królewieckiej 100. Obecnie znajduje się w nim Nauczycielskie Kolegium Językowe. Jak informuje Wosińska, nie ma wielu dokumentów z lat największego terroru, 1945–1947. Mogłoby się więc wydawać, że w Elblągu ubecy z enkawudzistami nie mordowali tych, których uznali za wrogów. Jak przyznał dr Czerwiński, dotychczas znane były jedynie pogłoski, relacje świadków na ten temat. – Dokument z księgi cmentarnej pokazuje, że ekshumacje miały miejsce – zaznacza. Z wpisu pracownika Zakładu Oczyszczania Miasta, który zajmował się cmentarzami, wynika, że wydobywanie zwłok z ogrodu UB przy ulicy Królewieckiej odbywało się w dwóch turach – od 12 do 17 oraz od 23 do 26 lipca 1951 roku. Prokuratura wydała polecenie ekshumacji, ale z wpisu nie wynika, jaki był jej numer. W przypadku pochówku ośmiu żołnierzy radzieckich jest on podany. „Najważniejsza informacja: w pierwszej turze przekazano ZOM 16 skrzyń zwłok, a drugiej 17. Ilu ludzi pochowano, możemy się domyślać, korzystając z wpisu dot. żołnierzy radzieckich. Wynika z niego, że w jednej skrzyni mieściły się 4 zwłoki. Na Agrykola pochowano więc 132 osoby” – pisze Wosińska w tekście „Ciała zamordowanych przez bezpiekę są na Agrykola”. Doktor Czerwiński zwraca uwagę, że dokument informuje jedynie o liczbie skrzyń. Pozostałe dane to najprawdopodobniej wyliczenia autorki tekstu. Dratwa, informując media o odkryciu, stwierdził: „Jest zbiorowy grób jeńców wojennych z 1943 roku. Uważam, że ktoś postawił taką tabliczkę, bo przecież w czasach PRL nie mógł napisać »Ofiary bezpieki i NKWD«. Z kolei Niemcy podczas wojny nie mogli pochować jeńców na swoim cmentarzu”. Według prof. Szwagrzyka prace ekshumacyjne w Elblągu są możliwe, ale muszą być poprzedzone szczegółową kwerendą. Należy potwierdzić m.in. wiarygodność informacji, oryginalność ksiąg. – Dopiero wtedy będziemy mogli zdecydować o rozpoczęciu prac poszukiwawczych. Nie wcześniej – zaznaczył prof. Szwagrzyk.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się