– W dniu, w którym figura znalazła się w naszym domu, nie jedliśmy kolacji, nic nie piliśmy. Cały czas się modliliśmy. I nawet kiedy przyszła północ, nie czuliśmy zmęczenia ani głodu – mówi Halina Grudzińska z Kadyn.
Figurka Matki Bożej Fatimskiej to z całą pewnością honorowy gość w naszym domu – dodaje Katarzyna Konwent. – Tak to odczuwaliśmy, tak się do tej wizyty przygotowaliśmy. Dlatego też przywieźliśmy Matkę Bożą z największymi honorami i po prostu cieszyliśmy się, że Ona jest z nami. Tylko szkoda, że była tak krótko.
W związku z 100. rocznicą objawień fatimskich oraz 25-leciem istnienia parafii św. Antoniego Padewskiego w Kadynach rodziny w swoich domach przyjmują figurę Matki Bożej z Fatimy. – Chcieliśmy te dwie rocznice uczcić w jakiś wyjątkowy sposób, stąd pomysł, aby odbyła się taka peregrynacja – opowiada o. Ewaryst Gręda OMF, proboszcz parafii. – Dla mnie ta peregrynacja to po prostu pogłębienie wiary w Boga, a jednocześnie pogłębienie osobistej relacji z Matką Bożą – wyjaśnia Halina Grudzińska. Jak mówi, bardzo pomaga jej w tym także cała historia wokół wydarzeń w Fatimie. – Wszystkie cudowne rzeczy, które mogliśmy tam widzieć, o których mogliśmy czytać w książkach, to wszystko sprawia, że łzy same cisną się do oczu – dodaje wzruszona. – Kiedy dowiedzieliśmy się, że odbędzie się peregrynacja, poczuliśmy radość, ale jednocześnie zobowiązanie, że skoro jesteśmy osobami wierzącymi i wierzymy w działanie sprawcze, to nie możemy obok tego wydarzenia przejść obojętnie – zauważa Katarzyna Konwent.
Odwiedzi wszystkich
Figura trafia również do domów, których mieszkańcy przeżywają w tym czasie ważne wydarzenia religijne. – Jako pierwsi robili to bierzmowani, w białym tygodniu zaś będą to rodziny dzieci pierwszokomunijnych – wyjaśnia proboszcz. Maryja odwiedza również tych, którzy sami nie mogą wejść na klasztorne wzgórze. – Mamy w parafii 17 chorych, którzy w większości mieszkają sami i nie ma im kto przynieść figury. Do takich osób, jeśli tylko wyrażą chęć, zawozimy ją osobiście. Jeśli ktoś pragnie przyjąć Matkę Bożą, to nie ma możliwości, aby Ona go nie odwiedziła. Franciszkanie zadbają o to, aby trafiła do wszystkich chętnych. Przyjęciu figury do domu zawsze towarzyszy duże wzruszenie. – Kiedy odbierałam ją w kościele i niosłam do domu, to łzy były cały czas – opowiada H. Grudzińska. Jak dodaje, były to łzy żalu za grzechy, łzy miłości do Matki Bożej i łzy prośby. – Błagałam, aby Pani Fatimska wyprosiła dla naszego społeczeństwa, dla naszej ojczyzny i dla całego świata pokój. Bo przecież o ten pokój chodzi – tłumaczy. Zdaniem pani Haliny zło dziś dociera do wszystkich ludzi różnymi drogami, a metody, które stosuje do opanowywania ludzi, są bardzo skuteczne. – A trzeba przecież kierować się dobrem. Dlatego wierzę, że Matka Boska, która kroczy od progu do progu naszych domów, pomaga nam wybrać tę właściwą ścieżkę. Nawet jeśli ktoś podchodzi do przyjęcia figurki z rezerwą, to przekazując ją następnej rodzinie, nie żałuje, że była u niego w domu. – Kiedy przynoszą ją na Mszę św., następnego dnia, są podekscytowani i widać, że ten czas dobrze na nich wpłynął – zdradza swoje obserwacje o. Ewaryst.
Była zbyt krótko
Kiedy figura trafia do domu, gromadzą się przy niej całe rodziny. – Trzeba przekazywać naszą wiarę dzieciom i wnukom. Kiedy dzieci widzą, że rodzice wpatrują się wspólnie w Boga, jest szansa, że również one ukochają Go i będą tak samo głęboko ufali Jego miłości – zauważa Halina Grudzińska. Wszyscy, którzy gościli w swoim domu figurę, podkreślają, że było to dla nich głębokie przeżycie. – Kiedy oddawałam ją następnej rodzinie, żałowałam, że była u mnie tak krótko, i pomyślałam, że chciałabym przyjąć ją już kolejny raz – uśmiecha się pani Halina. Szymon Konwent również żałuje, że peregrynacja trwała jedynie dobę. Prowadzi własną działalność, więc w domu jest późno. – Wczoraj wróciłem po wyjątkowo wyczerpującym dniu i niemal od razu położyłem się spać. Po chwili jednak przebudziłem się i uświadomiłem sobie, że mamy w domu tę figurę. Było około północy. Zobaczyłem, że żona właśnie skończyła się modlić, więc można powiedzieć, że ją zastąpiłem – uśmiecha się. – Każdy człowiek, który przyjmie Matkę Bożą i uwierzy w Jej obecność, ma szansę tę obecność poczuć – twierdzi pani Halina. W czasie kiedy figura gościła u niej w domu, syn pani Haliny pisał maturę. – Choć nie znam wyników tego egzaminu, czułam, że Maryja była obecna także przy moim synu. Dziękowałam Jej za to. Wraz z figurą do rodzin trafia także modlitewnik przygotowany przez kadyńskich franciszkanów, który pozwala pogłębić nie tylko wiarę, ale również wiedzę o wydarzeniach sprzed 100 lat. – To było wspaniałe źródło – mówi pani Halina. – Mówiłam już ojcu proboszczowi, że musi ten modlitewnik wydać. Sama przeczytałam go od deski do deski i dzięki temu przeżyłam peregrynację dużo głębiej, niż gdybym musiała samodzielnie szukać odpowiednich modlitw. Także pani Katarzyna zgadza się, że modlitewnik ułatwia przeżywanie peregrynacji. – Są przecież takie momenty, że chce się własnymi słowami porozmawiać z Matką Bożą, wyrazić swoje prośby, swoje zmartwienia. Także na to znajdziemy miejsce.
Przyjmij i powiedz
W całej peregrynacji równie ważne jest to, że przekazanie figury następuje po zakończeniu Mszy Świętej. – Chodziło mi o to, aby to wydarzenie budowało również więzi z Eucharystią – zaznacza proboszcz. Jak podkreśla, w tygodniu podczas Mszy św. frekwencja nie zawsze jest wysoka. – Jako proboszcz chciałbym, aby była wyższa – uśmiecha się. – Chciałbym, aby peregrynacja przyczyniła się do wykształcenia głębszego związku z Eucharystią. Dlatego zarówno przyjęcie, jak i oddanie figury odbywa się właśnie w czasie Mszy. Ojciec Ewaryst zwraca również uwagę, że obecna peregrynacja jest także szansą na realizację zadań roku duszpasterskiego oraz jego hasła: „Idźcie i głoście”. – Staramy się uzmysławiać parafianom, że te słowa nie są skierowane tylko do księży, ale do wszystkich wierzących – mówi. – Dlatego zachęcamy: idź do sąsiada i powiedz: „Ja już miałem figurę w domu. Kiedy ty przyjmiesz?”. Może spotkasz się z niechęcią, odrzuceniem czy wrogością, ale niech cię to nie zraża, bo masz iść i głosić – mówi o. Gręda. Pani Halina mówi, że pielgrzymi, którzy docierają do portugalskiej wioski, w której miały miejsce objawienia w 1917 r., są zawsze pełni wdzięczności wobec Matki Bożej. – Ludzie często idą tam na kolanach, aby podziękować za otrzymane łaski. Myślę, że także my, jako społeczność Kadyn, powinniśmy również w takim samym stopniu dziękować Najświętszej Pannie i wyrażać swoją wdzięczność wobec Niej. Peregrynacja zakończy się 2 września. Jest ona jednym z etapów przygotowania do Wielkiej Kadyńskiej Pokuty i Modlitwy o Pokój, która odbędzie się 13 października. W modlitwie wezmą udział kapłani, pielgrzymi oraz goście z kraju i zagranicy z o. Jamesem Manjackalem na czele. Ojciec Manjackal to misjonarz ze Zgromadzenia Świętego Franciszka Salezego (MSFS), pochodzi z regionu Kerala w południowych Indiach i głosi rekolekcje odnowy charyzmatycznej na całym świecie. •