Nowy numer 39/2023 Archiwum

Parafia na wyspie

Jej budowanie nigdy nie należało do łatwych zadań. Dziś radośnie świętują pół wieku istnienia.

Na terenach wokół wsi Nowakowo 50 lat temu biskup warmiński erygował parafię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W jej skład weszły miejscowości leżące na tzw. Wyspie Nowakowskiej, czyli: Cieplice, Nowotki, Nowakowo, Nowakowo III, Batorowo, Nowe Batorowo, Kępa Rybacka, Kępiny Wielkie. Choć parafia istnieje od pięciu dekad, to katolicyzm na tych ziemiach rozwijał się już dużo wcześniej.

– We wsi Terranowa, bo tak się wtedy nazywało Nowakowo, w okresie międzywojennym duszpasterstwo organizował ks. Arthur Kather, proboszcz parafii św. Mikołaja. Brakowało tu jednak kaplicy katolickiej – opowiada ks. Paweł Guminiak, obecny proboszcz parafii. Ambicją mieszkańców okolicy było posiadanie własnej parafii i własnego księdza. Rozpoczęli starania u władz państwowych, wysyłali delegacje, zwracali się z prośbą do kurii. 13 sierpnia 1957 r. władze zgodziły się na utworzenie punktu duszpasterskiego w Nowakowie. – Z kolei w 1962 r. biskup warmiński Tomasz Wilczyński erygował w Nowakowie ośrodek duszpasterski, w którym służył dojeżdżający z Elbląga ks. Bogdan Rusinowski – mówi ks. Paweł. A prawie pięć lat później, 24 czerwca 1967 r., erygowano parafię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, którą objął ks. Stanisław Biały. Tę funkcję sprawował aż 45 lat. – Można powiedzieć, że parafia w Cieplicach to właśnie ks. Stanisław, on tu był od początku i wszystko tu tworzył – mówi pan Stanisław Turoń. Budowanie struktur parafialnych nie należało do łatwych, gdyż były to czasy komunizmu. – Częste kontrole, nękanie ze strony SB, najścia tzw. nieznanych sprawców. Były ogromne trudności przy uzyskiwaniu pozwoleń na budowę kościoła czy plebanii. A kiedy już przyznano zgody, to nie chciano przydzielać materiałów. Ksiądz Stanisław musiał wówczas pokonać wiele kłód rzucanych pod nogi – wspomina. Pierwszy proboszcz zaczął gromadzić wokół siebie młodych ludzi. – Wiedział, że z nami będzie można coś stworzyć, że to my jesteśmy przyszłością tych terenów. Niestety, kiedy tylko zawiązało się oficjalne kółko młodzieżowe, władze zaraz kazały je zlikwidować – opowiada S. Turoń. W tamtym czasie parafianie spotykali się w kaplicy, na którą zaadaptowano stary poniemiecki barak. – Według tego, co wiemy, wcześniej był on miejscem spotkań Hitlerjugend – uśmiecha się pan Stanisław. W budynku podniesiono dach, zlikwidowano podziały na poszczególne sale, a ksiądz proboszcz zamieszkał na strychu. Drewniany kościółek służył parafianom aż do 2004 r., kiedy konsekrowano nowy kościół. A budowa tego jest kolejnym ważnym wydarzeniem w istnieniu parafii. Prace ruszyły w maju 1991 roku. – Dzięki tzw. pospolitemu ruszeniu budowa przebiegała bardzo sprawnie. I już trzy lata później można było odprawić pierwszą Mszę św. – mówi ks. Guminiak. Pomimo zmiany władzy wznoszenie murów nie było wcale takim łatwym zadaniem. – Wszystko musieliśmy zdobyć sami. Od desek, przez cegły, po wapno – wylicza Krzysztof Murawiec. Podczas budowy parafianie wznieśli przy powstającej świątyni mały tartak. – Tam sami docinaliśmy deski, dzięki temu mogliśmy nieco zaoszczędzić – opowiada pan Stanisław. Tuż za kościołem mieszkańcy wykopali wielki dół, w którym magazynowali wapno. Cegła pochodziła z rozbiórek, a pustaki wierni wyrabiali sami. – Do dziś wielu wspomina, że za dzieciaka czyścili cegły na kościół – śmieje się pan Krzysztof. – W budowie uczestniczyły całe wielopokoleniowe rodziny. Stawiać świątynię pomagał mój ojciec, pomagałem i pomagam do dziś i ja – mówi S. Turoń. Zaangażowanie parafian w budowę było duże. – Ci, którzy chcieli mieć „swój” kościół, nie szczędzili ani materiałów, ani czasu, ani pieniędzy – mówi pan Stanisław. Wierni zgodnie mówią, że bez zaangażowania ks. Białego parafia nie wyglądałaby tak jak dziś. – Przede wszystkim wspominamy go jako dobrego człowieka – mówi S. Turoń. – Ale także jako doskonałego organizatora i oddanego społeczności duszpasterza. Kiedy ks. Stanisław odchodził na emeryturę, pożegnaniu towarzyszyło mnóstwo wzruszeń. – Ciężko nam było się rozstać, bo bardzo zżyliśmy się z naszym proboszczem – mówi pan Krzysztof. Choć dziś ks. Stanisław wrócił w rodzinne strony, na Podlasie, to wciąż utrzymuje kontakt z parafianami z Cieplic. – Często dzwoni zapytać, co u nas słychać. A dwa lata temu odwiedziliśmy go w jego domu – opowiada pan Stanisław. – Przyjął nas bardzo serdecznie. Długo rozmawialiśmy i wspominaliśmy – wspomina K. Murawiec. Ksiądz Stanisław Biały został także zaproszony na oficjalne obchody 50-lecia. Uroczystości zaplanowano dokładnie w 50. rocznicę powstania parafii, czyli na 24 czerwca. Świętowanie zwieńczył festyn z zabawą taneczną.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast