Jej budowanie nigdy nie należało do łatwych zadań. Dziś radośnie świętują pół wieku istnienia.
Na terenach wokół wsi Nowakowo 50 lat temu biskup warmiński erygował parafię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W jej skład weszły miejscowości leżące na tzw. Wyspie Nowakowskiej, czyli: Cieplice, Nowotki, Nowakowo, Nowakowo III, Batorowo, Nowe Batorowo, Kępa Rybacka, Kępiny Wielkie. Choć parafia istnieje od pięciu dekad, to katolicyzm na tych ziemiach rozwijał się już dużo wcześniej.
– We wsi Terranowa, bo tak się wtedy nazywało Nowakowo, w okresie międzywojennym duszpasterstwo organizował ks. Arthur Kather, proboszcz parafii św. Mikołaja. Brakowało tu jednak kaplicy katolickiej – opowiada ks. Paweł Guminiak, obecny proboszcz parafii. Ambicją mieszkańców okolicy było posiadanie własnej parafii i własnego księdza. Rozpoczęli starania u władz państwowych, wysyłali delegacje, zwracali się z prośbą do kurii. 13 sierpnia 1957 r. władze zgodziły się na utworzenie punktu duszpasterskiego w Nowakowie. – Z kolei w 1962 r. biskup warmiński Tomasz Wilczyński erygował w Nowakowie ośrodek duszpasterski, w którym służył dojeżdżający z Elbląga ks. Bogdan Rusinowski – mówi ks. Paweł. A prawie pięć lat później, 24 czerwca 1967 r., erygowano parafię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, którą objął ks. Stanisław Biały. Tę funkcję sprawował aż 45 lat. – Można powiedzieć, że parafia w Cieplicach to właśnie ks. Stanisław, on tu był od początku i wszystko tu tworzył – mówi pan Stanisław Turoń. Budowanie struktur parafialnych nie należało do łatwych, gdyż były to czasy komunizmu. – Częste kontrole, nękanie ze strony SB, najścia tzw. nieznanych sprawców. Były ogromne trudności przy uzyskiwaniu pozwoleń na budowę kościoła czy plebanii. A kiedy już przyznano zgody, to nie chciano przydzielać materiałów. Ksiądz Stanisław musiał wówczas pokonać wiele kłód rzucanych pod nogi – wspomina. Pierwszy proboszcz zaczął gromadzić wokół siebie młodych ludzi. – Wiedział, że z nami będzie można coś stworzyć, że to my jesteśmy przyszłością tych terenów. Niestety, kiedy tylko zawiązało się oficjalne kółko młodzieżowe, władze zaraz kazały je zlikwidować – opowiada S. Turoń. W tamtym czasie parafianie spotykali się w kaplicy, na którą zaadaptowano stary poniemiecki barak. – Według tego, co wiemy, wcześniej był on miejscem spotkań Hitlerjugend – uśmiecha się pan Stanisław. W budynku podniesiono dach, zlikwidowano podziały na poszczególne sale, a ksiądz proboszcz zamieszkał na strychu. Drewniany kościółek służył parafianom aż do 2004 r., kiedy konsekrowano nowy kościół. A budowa tego jest kolejnym ważnym wydarzeniem w istnieniu parafii. Prace ruszyły w maju 1991 roku. – Dzięki tzw. pospolitemu ruszeniu budowa przebiegała bardzo sprawnie. I już trzy lata później można było odprawić pierwszą Mszę św. – mówi ks. Guminiak. Pomimo zmiany władzy wznoszenie murów nie było wcale takim łatwym zadaniem. – Wszystko musieliśmy zdobyć sami. Od desek, przez cegły, po wapno – wylicza Krzysztof Murawiec. Podczas budowy parafianie wznieśli przy powstającej świątyni mały tartak. – Tam sami docinaliśmy deski, dzięki temu mogliśmy nieco zaoszczędzić – opowiada pan Stanisław. Tuż za kościołem mieszkańcy wykopali wielki dół, w którym magazynowali wapno. Cegła pochodziła z rozbiórek, a pustaki wierni wyrabiali sami. – Do dziś wielu wspomina, że za dzieciaka czyścili cegły na kościół – śmieje się pan Krzysztof. – W budowie uczestniczyły całe wielopokoleniowe rodziny. Stawiać świątynię pomagał mój ojciec, pomagałem i pomagam do dziś i ja – mówi S. Turoń. Zaangażowanie parafian w budowę było duże. – Ci, którzy chcieli mieć „swój” kościół, nie szczędzili ani materiałów, ani czasu, ani pieniędzy – mówi pan Stanisław. Wierni zgodnie mówią, że bez zaangażowania ks. Białego parafia nie wyglądałaby tak jak dziś. – Przede wszystkim wspominamy go jako dobrego człowieka – mówi S. Turoń. – Ale także jako doskonałego organizatora i oddanego społeczności duszpasterza. Kiedy ks. Stanisław odchodził na emeryturę, pożegnaniu towarzyszyło mnóstwo wzruszeń. – Ciężko nam było się rozstać, bo bardzo zżyliśmy się z naszym proboszczem – mówi pan Krzysztof. Choć dziś ks. Stanisław wrócił w rodzinne strony, na Podlasie, to wciąż utrzymuje kontakt z parafianami z Cieplic. – Często dzwoni zapytać, co u nas słychać. A dwa lata temu odwiedziliśmy go w jego domu – opowiada pan Stanisław. – Przyjął nas bardzo serdecznie. Długo rozmawialiśmy i wspominaliśmy – wspomina K. Murawiec. Ksiądz Stanisław Biały został także zaproszony na oficjalne obchody 50-lecia. Uroczystości zaplanowano dokładnie w 50. rocznicę powstania parafii, czyli na 24 czerwca. Świętowanie zwieńczył festyn z zabawą taneczną.