Pod jego nogami dudni tylko zimny lód, śnieg i skała. Droga jest niebezpieczna, brakuje tlenu. To nie zniechęca. Trud wspinaczki i walka z sobą wszystko przemienia.
- Przez jednych możecie być podziwiani, przez innych wyśmiewani, a dla innych będziecie wyrzutem sumienia. Ale zadanie, którego się podejmujecie, nie ma sobie równych w ważności - mówił ks. dr Marcin Pinkiewicz, podczas rekolekcji diecezjalnych dla szafarzy. Odbyły się one w dniach 15-17 września w ośrodku "Betania" w podelbląskim Stagniewie.
- Te rekolekcje są po to, aby dokonać refleksji nad tym co było, ale także po to, by z nadzieją spojrzeć w przyszłość, która budzi niepokój, ponieważ przyszłość niesie z sobą niepewność - mówił kapłan. Jak podkreślał rekolekcje te przeznaczone są na to, aby ich uczestnicy mogli się zastanowić nad ludzkim wymiarem swojej formacji.
Na wstępie rekolekcjonista przytoczył historię pewnej dziewczyny, która była niezwykle uzdolniona sportowo i zapowiadała się na wielkiego sportowca, może nawet olimpijczyka. - Wiadomość o jej wejściu za bramy klauzurowego klasztoru okazała się szokiem dla wszystkich jej bliskich i znajomych - opowiadał ks. Marcin.
Wszyscy pytali - co się stało dlaczego, akurat ona? - Gdy te pytania do tej dziewczyny dotarły, ona ze szczerym uśmiechem i pokojem w sercu odpowiadała: Przeszłam na alpinizm duchowy. Mam do zdobycia kilka ważnych szczytów: Synaj, Tabor, Góra Oliwna i Golgota.
Jak podkreślał kapłan to porównanie jest niezwykle trafne gdyż trzeba mieć naprawdę dobrze wytrenowanego ducha, aby zdecydować się na wyprawę w stronę tych biblijnych szczytów. - Trzeba być alpinistą ducha. Wyczynowy alpinista wędruje w stronę szczytu krok po kroku. Odchodzi od bogatego świata i wchodzi w wielkie ubóstwo. Zostawia za sobą bujną roślinność, różnorodny świat zwierząt, a przy większych wysokościach nawet przedstawiciele świata ptaków pojawiają się coraz rzadziej. Pod nogami tego alpinisty dudni tylko zimny lód, śnieg i skała. Droga jest niebezpieczna, brakuje tlenu - kontynuował alegorię.
Rekolekcjonista zaznaczał, że to wszystko alpinisty nie zniechęca. - Bo gdy ten szczyt zdobędzie, wraca inny. Dlatego, że sam trud wspinaczki i walka z sobą, to wszystko przemienia.
- Dobrze wiemy, że szczyty tego świata są puste. Tylko dobra pogoda pozwala obcować z pięknem przyrody, urodą łańcuchów górskich. Zupełnie inaczej jest ze szczytami biblijnymi. One są nie tylko doświadczeniem niezwykle ciekawej drogi, ale doświadczeniem spotkania z żywym Bogiem - podsumowywał.