Tylko oryginały

Żeby podłoga w kościele wyglądała tak jak 300 lat temu, nie można stosować tanich zamienników.

Kościół pw. Chrystusa Króla Wszechświata w Kwitajnach to prawdziwa perełka ziem położonych między Morągiem a Pasłękiem. Odbudowany z ruin dzięki staraniom ks. proboszcza Piotra Miśkowicza i parafian, dwa lata temu odzyskał dawny blask.

W ubiegłym roku jego piękno doceniły także władze Polski, przyznając mu główną nagrodę w plebiscycie Zabytek Zadbany. - Takie wyróżnienie przynosi dumę, ale i dopinguje do jeszcze większej dbałości o nasz kościół - mówi proboszcz. W tym roku przyszedł czas na wnętrze.

- Marzyło mi się, aby w świątyni w Kwitajnach przywrócić tę samą posadzkę, która była w nim w XVIII wieku - opowiada ks. proboszcz. - Nie chodziło mi jedynie o względy estetyczne, choć one również są ważne, ale o pewną świadomość - mówi tajemniczo kapłan. - Chodzi o to, żeby rozumieć, że idziesz do świątyni i klęczysz na tej samej posadzce, którą w modlitwie swoimi kolanami wycierało kilka pokoleń setki lat temu.

Jak opowiada kapłan miał jednak spory problem z przekonaniem parafian do tego podejścia. - Tłumaczyłem, że lepiej będzie wrócić do pierwotnej struktury posadzki, bo jest przemyślana przez budowniczych kościoła i będziemy mogli cieszyć się tą historycznością. Jednak nie wszystkich to przekonywało.

Ostatecznie prace mogły ruszyć. - Ksiądz Piotr na wstępie zaznaczył, żeby przy pracach renowacyjnych nie stosować żadnych materiałów zastępczych, cegły imitującej, czy nie daj Boże kafelków. Jednoznacznie podkreślił, że ma to być podłoga taka jak sprzed 300 lat - mówi Filip Gawliński, kierownik prac w kościele w Kwitajnach.

Tu od razu pojawił się problem - skąd wziąć XVIII-wieczną cegłę? - Musieliśmy jej trochę poszukać. Na szczęście znaleźliśmy obiekty, które są przeznaczone do rozbiórki i stamtąd udało się nam ją pozyskać - dodaje pan Filip. W sumie na renowację posadzki w Kwitajnach ekipa zużyła ok. 4000 cegieł.

Wyrabiane ręcznie cegły nie są prostym materiałem do pracy. - Jedna z nich ma grubość 7 cm. inna 9 cm., a jeszcze inna 10 cm. Co oznacza, że prawie dla każdej z nich trzeba osobno ustalić poziom. Jest to praca żmudna i bardzo precyzyjna. To sprawia, że wykonujemy bardziej prace artystyczne niż budowlane - uśmiecha się kierownik.

Na początku pracownicy zbili lastryko położone w kościele w latach 60. - Lastryko to beton, który zatrzymuje przepływ powietrza i przepływ wilgoci. A gdy wilgoć nie może uciec z kościoła powierzchnią podłogi to się zbiera w jego wnętrzu - wyjaśnia F. Gawliński. W związku z taką sytuacją w kościele obecne były i grzyby i pleśń. - Po zdjęciu lastryka kościół jakby odetchnął. Zapach w jego wnętrzu zmienił się praktycznie z dnia na dzień.

Znaleziona pod spodem posadzka ceglana również była wielokrotnie poprawiana i reperowana. - Obok oryginalnych znaleźliśmy również cegły z XIX wieku i ślady napraw powojennych. Część cegieł uległa zniszczeniu przy zrywaniu lastryka - opowiada pan Filip. Ostatecznie udało się ocalić ok. 30 proc. oryginalnej XVIII-wiecznej posadzki. - To bardzo dużo - ocenia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..