Żyła bardzo skromnie. Nawet samochód dostała od ludzi, którzy chcieli jej się odwdzięczyć za pomoc.
Z Olą zaprzyjaźniłyśmy się, bo nasze dzieci lubiły wspólnie spędzać czas. Bogdan, mój najmłodszy syn, był w wieku Marysi, jej adop- towanej córeczki – opowiada Bogusława Chorostian. Pani Bogusława przypomina pielgrzymkę na Jasną Górę. Do Częstochowy grupa dotarła późną nocą.
Wszyscy szybko poszli do recepcji po klucze do wcześniej zarezerwowanych pokoi. – Tylko Ola i ja czekałyśmy cierpliwie. Wszyscy dostali klucze. Do nas podchodzi siostra zakonna i pyta: „A panie?”. Mówimy, że też jesteśmy z tej pielgrzymki. A ona, że wszystkie pokoje są już zajęte – opowiada pani Bogusława. – Po chwili wolne miejsca jednak się znalazły. Ta przygoda pokazuje, jaka była dr Gabrysiak – nie zabiegała o nic dla siebie – dodaje pani Bogusława.
Zabrała go do domu
Doktor Aleksandra Gabrysiak i jej adoptowana córka Marysia zostały zamordowane we własnym mieszkaniu 6 lutego 1993 roku przez Zbigniewa Brzoskowskiego. 20-letniego Brzoskowskiego dr Ola, jak ją nazywano w Elblągu, spotkała na dworcu kolejowym w noc wigilijną 1990 roku. Był bezdomny i miał problem alkoholowy. Kobieta zabrała go do siebie. Miała nadzieję, że pomoże mu wyjść z nałogu, a dla Marysi będzie jak brat. Terapia przyniosła krótkotrwałą poprawę. Mężczyzna wrócił do nałogu i utrzymywał kontakty z przestępcami, którzy okradli także mieszkanie pani doktor. On sam związał się z jej córką. Był to trudny czas w życiu dr Gabrysiak. Maria ze Zbigniewem dręczyli ją psychicznie i fizycznie. W 2016 roku na łamach naukowego czasopisma „Studia Elbląskie” ukazał się obszerny artykuł ks. prof. Wojciecha Zawadzkiego o Aleksandrze Gabrysiak. Przytoczone w nim zostało m.in. wspomnienie pielęgniarki Ireny Tarnackiej: „Szykanowali ją, wykpiwali, krzyczeli, bili, kopali”.
Lekarz z powołania
Aleksandra Gabrysiak urodziła się 16 kwietnia 1942 roku w Radzyminie. Cierpiała na nieuleczalną wówczas chorobę – krzywicę, objawiającą się m.in. zniekształceniem kończyn dolnych. Kobieta przez wiele lat poruszała się o kulach. Bogusława Chorostian, opowiadając o schorzeniu przyjaciółki, stawia pytanie retoryczne: – Czy teraz, mając taką wadę, urodziłaby się? Medycynę studiowała w Gdańsku. Dyplom otrzymała 27 czerwca 1968 roku. Uzyskała II stopień specjalizacji z zakresu diagnostyki laboratoryjnej, była krajowym konsultantem leków. Osoby, które bywały w mieszkaniu dr Oli, do dziś pamiętają, że były w nim ogromne ilości leków. – Zawsze chciała zrobić jak najwięcej dla innych ludzi – przypomina pani Bogusława. W 1973 roku w Tczewie założyła Telefon Zaufania „Anonimowy Przyjaciel”. Najwięcej dyżurów, oczywiście, pełniła ona sama. Dwa lata później przeprowadziła się do Elbląga. Niezwłocznie udostępniła swój prywatny numer telefonu, by nieść pomoc potrzebującym. Kiedy przyjechała do Elbląga, była już z nią Marysia. Dr Ola adoptowała ją w marcu 1974 roku. Dziewczynka została porzucona w gdyńskim szpitalu tuż po urodzeniu. Mając 20 lat, Aleksandra Gabrysiak zaczęła pisać pamiętnik. 26 kwietnia 1962 roku zanotowała: „Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, kierując się na leczenie, ale przecież nie mogę świadomie skracać sobie życia. Chociaż naprawdę wolałabym nie żyć długo i tęsknię za starością, a nawet za śmiercią. Ale o Boże, Ty dałeś mi życie, Ty prowadzisz mnie przez życie i Ty weźmiesz mi je; oby jak najwcześniej, bo tęsknię za oglądaniem Ciebie”. Przez lata należała do Instytutu Świeckiego Misjonarek Królewskości Chrystusa. W 1981 roku w elbląskim Klubie Inteligencji Katolickiej utworzono kilka sekcji. Dr Aleksandra odpowiadała za sekcję rodzin, później związała się z Duszpasterstwem Rodzin w Elblągu. Kilka razy współorganizowała w mieście Dni Obrony Życia Poczętego. Z jej inicjatywy w 1989 roku w Elblągu powstał Dom Samotnej Matki, wiele czasu poświęcała także posłudze w hospicjum, dziś jej imienia. Pomagała osobom uzależnionym od alkoholu i narkotyków.
Będzie proces?
W 2012 roku Zarząd Główny Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich zwrócił się do bp. Jana Styrny z prośbą o rozpoczęcie procesu informacyjnego, a następnie beatyfikacyjnego doktor Oli. Obecnie zabezpieczane są wspomnienia, informacje i ślady po dr Gabrysiak. – Z mojej strony nie ma decyzji o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Ta sytuacja musi dojrzeć – mówi bp Jacek Jezierski. By rozpocząć proces beatyfikacyjny, potrzebny jest przede wszystkim oddolny religijny kult osoby. Pamięć nie wystarczy. – Musimy stwierdzić, że jest ona religijnym wzorem i inspiracją dla wielu osób. Ludzie, szukając wsparcia, proszą ją o wstawiennictwo. To musi być na szeroką skalę. Do tego etapu nie doszło, ale ja niczego nie przesądzam. Nie zawsze wszystko musi dziać się szybko, niektóre sprawy muszą się dłużej klarować – tłumaczy biskup elbląski.