Żyła bardzo skromnie. Nawet samochód dostała od ludzi, którzy chcieli jej się odwdzięczyć za pomoc.
Z Olą zaprzyjaźniłyśmy się, bo nasze dzieci lubiły wspólnie spędzać czas. Bogdan, mój najmłodszy syn, był w wieku Marysi, jej adop- towanej córeczki – opowiada Bogusława Chorostian. Pani Bogusława przypomina pielgrzymkę na Jasną Górę. Do Częstochowy grupa dotarła późną nocą.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.