Artysta o "elbląskiej" duszy

W trakcie festiwalu organowego w Pasłęku występują wyjątkowi artyści. Jednym z nich jest Andreas Jetter.

Od 1 lipca do 22 października odbywa się w Pasłęku VI Festiwal Organowy. Do miasta koncertować przyjeżdżają artyści z całego świata i z różnych zakątków Polski. - Muzycy przyjeżdżają tutaj przede wszystkim po to, aby móc zaprezentować swój talent na wyjątkowym instrumencie jakim są organy Andreasa Hildebrandta z 1719 roku - opowiada Bartosz Skop, prowadzący koncerty.

W czasie obecnej edycji mieszkańcy i melomani z Pasłęka i okolic wysłuchali lub będą mieli szansę usłyszeć muzyków m.in. Czech, Austrii czy Korei Południowej.

Ale są także inni artyści, jak np. Andreas Jetter z Niemiec, który jak mówi w te tereny przyciąga to, że ma "elbląską duszę". - Dobre 70 proc. dzieciństwa spędziłem u moich pochodzących z Elbląga dziadków. Dla mojej babci wspomnienia z tym miastem związane należały do najważniejszych w jej życiu - opowiada.

Jak mówi od wczesnego dzieciństwa słuchał tylko elbląskiego dialektu, elbląskich pieśni, elbląskich historii. - Moja babcia i jej siostra żyły zawsze starymi elbląskimi ulicami, a ja byłem w tym jakby wielkim świecie, który już nie istniał od lat. Przyznaję: dziwnym ale wspaniałym - dodaje A. Jetter.

Oczywiście sam pasłęcki instrument ma również dla szwajcarskiego organisty duże znaczenie. - Dla mnie stary instrument zawsze posiada duszę z minionych czasów - zauważa. - Patrząc na te organy Hildebrandta, które powstały w 1719 roku, także myślę o moich korzeniach. Już w tym roku żyli w Pasłęku moi przodkowie, rodzina Timm i Raufuß. Widzieli na żywo jak były wznoszone organy. Brzmienie tego instrumentu towarzyszyło przez całe życie ich dzieciom i dzieciom tych dzieci przy chrztach, ślubach czy mszy żałobnej.

Choć Elbląg polskim miastem jest stosunkowo od niedawna Andreas Jetter odnajduje w sobie również polski pierwiastek. - Dawne Prusy Wschodnie i Zachodnie mają szczególną i bogatą historię. Możliwe tu było otwarte i bardzo tolerancyjne współistnienie różnych nacji. To jest godne podziwu! W mojej duszy bardzo kocham polskie opanowanie, a także polskie poczucie humoru. Wierzę, że jako Niemiec dzięki tym cecho, nic nie tracę. A wręcz przeciwnie, mogę więcej osiągnąć i poszerzać swoje horyzonty - deklaruje.

- Dziś jestem więc w pewnym sensie „elbląskim” artystą. Gdy podróżuję do Elbląga, to czuję się między Żuławami a Wysoczyzną Elbląską jak w domu. Elbląg jest jedynym miejscem, które określiłbym jako moją ojczyznę - podsumowuje.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..