Dzięki kolejnym inicjatywom lokalna społeczność zmienia się. Coraz bardziej utożsamia się ze swoją miejscowością.
Stowarzyszenie „Dwie wsie” łączy miejscowości Dłużyna i Węzina. By mogło powstać, mieszkańcy Dłużyny postarali się, aby ich wieś stała się tzw. wsią tematyczną. Od kilku lat znana jest jako Żuławska wieś tradycji. Jednym z zadań stowarzyszenia jest odtwarzanie dawnych tradycji wiejskich – głównie kulinarnych, ale nie tylko.
Gdyby coś się działo
Wszystko zaczęło się tak naprawdę niepozornie. – Pewnego razu panie stwierdziły, że byłoby dobrze, gdyby w Dłużynie coś się działo. Zaproponowały założenie stowarzyszenia – opowiada Joanna Włodarska, prezes stowarzyszenia „Dwie wsie” oraz Akademii Siedliska pod Lipami.
Akademia jest pochodną działalności stowarzyszenia. – To wszystko się łączy – zapewnia pani Joanna.
Obecnie zarówno z ramienia stowarzyszenia, jak i akademii organizowane są warsztaty – serowarskie, zielarskie, chlebowe, wytwarzania zdrowej żywności, wędzarnicze, wędliniarskie, piwowarskie i nalewkowe. Prowadzi je kilka osób – specjaliści w swoich dziedzinach. Prezes stowarzyszenia uczy robić sery i piec chleb. Z kolei warsztaty piwowarskie, wędzarnicze i nalewkowe to specjalność Artura Wasielewskiego, autora książki „Kulinaria żuławskie”. Zajęcia odbywają się w wiejskiej świetlicy oraz w budynkach Akademii Siedliska pod Lipami.Choć nie tylko, bo organizowane są również warsztaty wyjazdowe. W Kłoczewie odbyły się one w Gminnym Ośrodku Kultury. Z kolei na te, które zorganizowano w Kolbudach, zaproszono szefów kuchni. W czasie spotkania pogłębili oni swoją wiedzę o serach i ziołach.
Warsztaty
Najpopularniejsze są warsztaty serowarskie. – Ser jest jednym z podstawowych pokarmów. Jednak sery dostępne w handlu to tak naprawdę nie są sery. Sery będące serami, które można kupić w sklepach, mają zdecydowanie nieprzyzwoite ceny. Ludzie chcą wiedzieć, co jedzą, i nauczyć się robić to samemu – tłumaczy pani Joanna.
W jednym kursie bierze udział średnio kilkanaście osób. Po takim spotkaniu mogą otworzyć serowarnię i wytwarzać profesjonalnie sery. Kursami są zainteresowani na przykład rolnicy, którzy planują założenie takiego przedsiębiorstwa i produkcję sera na dużą skalę. Inni chcą go sprzedawać w ramach regionalnego handlu detalicznego.
Warto wiedzieć, że w akademii odtworzono recepturę sera żuławskiego według przepisu z 1600 roku. Mogło się to stać dzięki potomkom dawnych menonitów z Kanady. Receptura była bardzo ogólna: do świeżego mleka należy dodać mleko zsiadłe i zaprawić je bakteriami. Specjaliści z akademii sami musieli ustalić m.in. proporcje składników przysmaku, żeby był taki, jak powinien. – Mieliśmy gości z Holandii. Starszy pan spróbował tego sera i powiedział, że to jest to – chwali się pani Joanna.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się