– Każdy komiks jest fantastyczny. Nawet jeśli jest historyczny – przekonuje Witold Tkaczyk.
Pokolenia wychowały się na przygodach Tytusa, Romka i A’Tomka. Tak samo wielu z nas zaczytywało się w historiach Kajka i Kokosza, Asteriksa i Obeliksa czy też dzielnego Thorgala lub Kapitan Żbika, żeby wymienić tylko te najpopularniejsze tytuły.
Czy dziś komiksy są równie popularne jak jeszcze przed 20 laty? Twierdząco na to pytanie odpowiadali wszyscy, którzy od 10 do 12 września spotykali się w Kwidzynie. Fani rysunkowej historii mieli tam okazję spotkać się z autorami komiksów. – Co roku na nasz Kwidzyński Festiwal Komiksów staramy się zapraszać najwybitniejszych twórców z naszego kraju – mówi Piotr Widz, dyrektor Biblioteki Miejsko-Powiatowej w Kwidzynie, organizatora imprezy. Druga edycja tego wydarzenia to przede wszystkim warsztaty prowadzone przez twórców tej wyjątkowej sztuki, ale także spotkania i dyskusje poświęcone komiksowi. Jednym z tegorocznych prelegentów był Witold Tkaczyk, scenarzysta i rysownik komiksowy, juror Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi. W czasie warsztatów opowiedział zgromadzonym o swojej najnowszej pasji – komiksie historycznym. – To coraz popularniejsza forma w naszym kraju – ocenił. – Choć na początku w tej materii popełnialiśmy sporo błędów, myśląc, że wystarczy do znanych historii dodać rysunki – opowiadał. – A przecież komiks historyczny, choć musi odwoływać się do faktów, powinien być też ciekawy. Dlatego często, podobnie jak w wielkich hollywoodzkich produkcjach filmowych, do prawdziwych wydarzeń wplatamy fikcyjne postacie, by zwiększyć atrakcyjność fabuły – wyjaśnia. – Bo prawdziwą sztuką jest nauczyć historii i nie zanudzić czytelnika. W swojej kolekcji pan Witold ma już komiksy poświęcone bitwie o Westerplatte, obronie Poczty Gdańskiej, Katyniowi, Solidarności, bitwie o Monte Cassino, ale także papieżowi Janowi Pawłowi II czy historii Mazurka Dąbrowskiego. W tym roku pan Witold wraz z wieloma innymi twórcami komiksu z naszego kraju przygotował zbiór pt. „100 na 100. Antologia komiksu na stulecie niepodległości”. Jest to pozycja, która powstała, by uczcić odzyskanie niepodległości przez Polskę oraz uhonorować uczestników tamtych wydarzeń. Zawiera 17 opowieści w różnorodnym stylu, wszystkie poświęcone są wydarzeniom związanym z powrotem Polski na mapy Europy. – Komiks nie jest wiernym przedstawieniem rzeczywistości, ale jej interpretacją. Tak jak każda forma sztuki – zaznacza W. Tkaczyk. – Mówi się, że każdy komiks jest fantastyczny. Nawet jeśli jest historyczny, to jest fantastyczny – uśmiecha się. Maciej jest wielbicielem komiksów od dzieciństwa. – Już Kajko i Kokosz w pewien sposób wciągali czytelnika w historię naszego kraju. Klimat średniowiecza i kultura dawnych Słowian to było coś, co sprawiało, że człowiek chętniej poszukiwał wiadomości na ten temat w innych źródłach – opowiada. – Dlatego dziś chętnie sięgnę po komiks, który wiernie oddaje wydarzenia z naszych polskich dziejów – dodaje. – Nasz festiwal to okazja do spotkania z tymi, którzy tworzą komiksy dla dzieci i młodzieży, komiksy historyczne, ale też pozycje poważniejsze, dla dorosłych – wyjaśnia P. Widz. – Komiks to wytwór popkultury, sztuka lekka. Ale lekka dla odbiorcy, nie zaś dla jego twórcy, o czym możemy się tu przekonać – dodaje dyrektor festiwalu. Z taką oceną zgadzają się goście spotkania. – Stworzenie jednego kilkudziesięciostronicowego komiksu to przynajmniej pół roku pracy, a przy bardziej skomplikowanych formatach nawet rok – wyjaśnia Witold Tkaczyk. Aby komiks był łatwy w odbiorze, praca scenarzysty i praca rysownika muszą współgrać. – Często jest tak, że rysownik staje się scenarzystą, albo odwrotnie – wskazywał prelegent. – Jednocześnie czasem pojawia się zarzut, że w komiksie jest zbyt mało do czytania. A przecież to działa zgodnie ze starą zasadą, że dobry obraz jest wart więcej niż tysiąc słów – zauważa W. Tkaczyk.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się