Nowy numer 39/2023 Archiwum

Duchowy zastrzyk stawia na nogi

Te dwa tygodnie to taki mały raj na ziemi. Tu za darmo otrzymuje się bezcenne dary.

Eucharystia w katedrze św. Mikołaja w Elblągu pod przewodnictwem bp. Jacka Jezierskiego była centralnym punktem Dnia Wspólnoty Oazy Rodzin. Rekolekcje na co dzień odbywały się w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum” w Olsztynie, ale 11 lipca uczestnicy przybyli do Elbląga. – Dzisiejsza Msza św. jest trzecim szczytem naszej oazy – mówił Andrzej Omieczyński, który wraz żoną Bernadetą tworzą parę diecezjalną Domowego Kościoła. – Cieszymy się naszą wspólną obecnością w formie Oazy Wielkiej, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, jak wiele pustyni wokół nas, gdzie musimy budować następne małe oazy – dodał.

O tym, że uczestnicy tej wspólnoty są powołani do przyciągania innych ludzi do Chrystusa i Kościoła, mówił w homilii biskup Jezierski. Przypominając scenę z Dziejów Apostolskich, w której Duch Święty zstępuje na uczniów Chrystusa w pięćdziesiąt dni po Jego wniebowstąpieniu, mówił: – Uświadomili sobie wtedy, że Jezus Chrystus jest zwycięzcą śmierci, a oni tworzą Jego wspólnotę, zgromadzenie Boże, Kościół. Doszło do nich także, że ich zadaniem będzie zapraszanie innych do wspólnoty Jezusa – podkreślał. W tegorocznej Oazie Rodzin pierwszego stopnia, organizowanej przez Domowy Kościół Diecezji Elbląskiej, wzięły udział rodziny z aż dziewięciu różnych diecezji, w tym jedna para mieszkająca na co dzień w Irlandii. To właśnie Alina i Bogdan przybyli na oazę z Dublina.

– Przyjechaliśmy zmęczeni, żeby poszukać tutaj prawdziwego odpoczynku. Ale przede wszystkim przyjechaliśmy po to, aby właściwie ułożyć sobie priorytety, które w codziennym, zabieganym życiu potrafią się poprzestawiać. Chcemy, by ten czas pozwolił nam znowu postawić Pana Boga na właściwym miejscu – mówiła Alina. – Ja również oczekiwałem jakiegoś duchowego zastrzyku, który natychmiast postawi mnie na nogi. Cieszyłem się bardzo na te rekolekcje. Tymczasem po pierwszym dniu usiadłem i pomyślałem, że to będzie męka. Już następny dzień uświadomił mi, że bardziej nie mogłem się mylić – mówi z uśmiechem Bogdan.

– Ja jestem już 15 lat w oazie, więc w teorii doskonale wiem, jak wszystko powinno tutaj działać i wyglądać – mówi Joanna, która wraz z mężem Marcinem przyjechała z Warszawy. Pierwsze zaskoczenie przyszło, kiedy wspólnie wypisywali tzw. piramidę wartości. – Okazało się, że wysoko stawiamy nasze dzieci, pracę i obowiązki, a Pan Bóg gdzieś w tym wszystkim się zawieruszył – mówi Joanna.

– Wyjeżdżamy jednak z tych rekolekcji z mocnym postanowieniem, aby te wartości były poukładane właściwie, a Bóg był zawsze na pierwszym miejscu – dodaje. We właściwym przeżyciu rekolekcji pomagają także ludzie, którzy na nie przybywają. – Takiej życzliwości, jaka spotyka nas tutaj na każdym kroku, nie doświadczy się na co dzień – podkreśla Alina. – Ludzie są wprost niesamowici. Te dwa tygodnie to był dla nas taki mały raj na ziemi. Za darmo dostawaliśmy wprost bezcenne dary – mówi poruszona. – Ja z kolei byłem sceptycznie nastawiony do wielu elementów tych rekolekcji, ale liczne rozmowy i spotkania, zarówno z uczestnikami, jak i księżmi, całkowicie odmieniły to nastawienie – dodaje Marcin.

– Patrzenie na te wszystkie wspaniałe małżeństwa, które mają np. trójkę, czwórkę czy piątkę dzieci, i ujrzenie, jakie są szczęśliwe, sprawia, że chce się z siebie wydobywać jak najwięcej dobra i ciepła dla innych – mówi z kolei Joanna. Po Mszy św. uczestnicy oazy udali się na agapę w Wyższym Seminarium Duchownym. Tam także odbyła się godzina odpowiedzialności i misji. Chętni mogli przystąpić do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Do tego programu krzewienia abstynencji przyłączyło się w czasie oazy 14 osób.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast