- Dbał o to, aby Chrystus miał tutaj pole swojego działania, miał swoich uczniów - wspominał zmarłego kapłana bp Skibicki.
Parafianie, przyjaciele i bliscy księdza Mieczysława Tylutkiego, podobnie jak przed rokiem, tak i dziś wypełnili świątynię Brata Alberta w Elblągu. - Czas tych ostatnich miesięcy, tygodni, dni życia księdza Mieczysława był dla nas wszystkich głębokim doświadczeniem wiary, ale i doświadczeniem jedności - wspominał na początku Mszy św. ks. Jerzy Urbanik, obecny proboszcz parafii.
- Nasze towarzyszenie mu w tym odchodzeniu było dla nas też czasem łaski. Gromadząc się wtedy, modliliśmy się o cud i prosiliśmy też o to, aby się działa wola Pana Boga. I wola Boża się spełniła, być może nie taka, jak wówczas chcieliśmy, ale za Maryją powtarzamy: "Fiat - niech tak się stanie" - mówił ks. Urbanik.
Dzisiejszym uroczystościom rocznicowym przewodniczył bp Wojciech Skibicki. W homilii wspominał ks. Tylutkiego i jego zasługi dla rozwoju parafii. Zwracał uwagę, że budował tę wspólnotę pod wieloma względami. - Nie chodzi tylko o budowę świątyni, choć widzimy, jak spektakularny to budynek, bo tutaj widać najwięcej. Ale parafia to nie tylko obiekty, to przede wszystkim wspólnota żywych, która się tutaj gromadzi i modli. Ksiądz Mieczysław jako swoisty "wulkan pomysłów" duszpasterskich dbał o to, aby ta parafia żyła. Dbał o to, aby Chrystus miał tutaj pole swojego działania, miał swoich uczniów - podkreślał biskup.