Po raz kolejny Biblioteka Elbląska zaprosiła czytelników... przed ich laptopy.
We wtorek 16 czerwca odbyła się rozmowa o tym, co to znaczy być Żuławiakiem. Gościem Radosława Kubusa, specjalisty ds. historii regionalnej, w Bibliotece Elbląskiej była dr Aleksandra Paprot-Wielopolska, etnolog, antropolog kultury i kulturoznawca.
Obecnie region Żuław postrzegany jest jako pewna całość w kwestii polityki tożsamościowej i kulturotwórczej. Choć – jak podkreśliła dr Paprot-Wielopolska – ciekawe jest to, że wciąż możemy zauważyć lokalne „odpryski” działań kulturotwórczych na Żuławach Elbląskich, Gdańskich oraz Żuławach Wielkich. – To są mikrośrodowiska, które pokazują, że chcą mieć coś więcej do powiedzenia. Myślę, że ważne jest to, co stało się po 1989 roku. Głos w sprawach lokalnych, kulturowych, tożsamościowych zaczęli przejmować mieszkańcy regionu – powiedziała prelegentka.
Mieszkańcy miast i wsi zaczęli się zrzeszać, a prym wiedzie Nowy Dwór Gdański i Klub Nowodworski. Działa obecnie wiele stowarzyszeń, które odkrywają lokalną historię sprzed 1945 r. oraz działają na rzecz społeczności. Coraz częściej organizowane są różne imprezy, jak np. Dzień Ziemniaka. Doktor Paprot-Wielopolska zaznaczyła, że tak naprawdę jest to ważny element dla tworzenia wspólnotowości, której poniekąd wciąż brakuje.
Ona sama pochodzi ze Starej Kościenicy. Mówi o sobie, że jest „nową Żuławiaczką”, czyli osobą, która ma powojenne korzenie w tym regionie. Jej dziadkowie, jak wiele innych osób, na Żuławach zamieszkali po 1945 roku. W badaniach prelegentka posługuje się autoetnografią. Poszukiwania swoich korzeni rozpoczęła jeszcze w wieku szkolnym. Jako gimnazjalistka napisała do lokalnej prasy artykuł na temat swojej prababci. Jest autorką m.in. książki o swojej rodzinnej miejscowości „Stara Kościelnica. Dzieje żuławskiej wsi”, a także publikacji „Żuławy i Powiśle. Kreowanie tożsamości lokalnych i regionalnych po 1989 roku”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się