Bursztynowe eldorado? Nie do końca...
W mediach pojawiły się informacje, jakoby w miejscu przekopu Mierzei Wiślanej miały znajdować się olbrzymie złoża bursztynu.
Pierwsze doniesienia mówiły nawet o siedmiu tonach surowca. Szybko jednak zostały sprostowane przez resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, który podał, że możliwego do wydobycia kruszcu jest zdecydowanie mniej. Wyjaśniono, że wspominane niemal siedem ton bursztynu to szacunki dotyczące całej Mierzei Wiślanej. W samym miejscu przekopu są z kolei dwa złoża: jedno zawiera 900, drugie – 500 kg bursztynu.
Najprawdopodobniej eksploatować można jedynie to drugie złoże, gdyż w tym bogatszym materiał do wydobycia jest zbyt rozdrobiony, co czyniłoby jego pozyskanie nieopłacalnym. Wydobycie bursztynu z 500-kilogramowego złoża będzie spoczywać na wykonawcy prac budowlanych na Mierzei, a bursztyn stanie się ostatecznie własnością Skarbu Państwa. oprac.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się