Minione lato przeznaczyły na rowerowe pielgrzymki po sanktuariach.
Głęboka wiara może być kluczem do odkrycia pasji i zainteresowań. Tak było w przypadku Krystyny Stolarczyk i Grażyny Andrzejewskiej - parafianek z Małdyt, u których pragnienie pielgrzymowania pomogło odkryć zamiłowanie do jazdy na rowerze.
- Do wyruszenia na pierwszą pielgrzymkę rowerową zainspirował mnie mój mąż. Wcześniej nie jeździłam zbyt wiele, więc sam sport i forma pielgrzymowania była na drugim miejscu. Najważniejsza była intencja i dziękczynienie Matce Najświętszej, bo co roku mieliśmy za co dziękować - zaznacza pani Grażyna. - Od zawsze lubiłam aktywność fizyczną, a trudne chwile w moim życiu pociągnęły mnie do szukania wytchnienia w rowerze. Właśnie dzięki temu znalazłam Pana Boga i zaprzyjaźniłam się z Nim - mówi pani Krystyna.
Jak wspomina p. Grażyna, jej pierwsza pielgrzymka rowerowa na Jasną Górę nie należała do najłatwiejszych. Wcześniej pielgrzymowała również pieszo, ale to właśnie ta forma pozostała z nią na dłużej. Kiedy obie Panie dowiedziały się, że ze względu na epidemię, w tym roku nie będą mogły wyruszyć na rowerowy szlak do Częstochowy, postanowiły, że mimo wszystko odwiedzą Matkę Bożą.
- Zarówno ja, jak i mój mąż nie wyobrażaliśmy sobie, że nie pojedziemy na pielgrzymkę na Jasną Górę, a kiedy już wiedzieliśmy, że nie uda nam się pojechać, zrodził się pomysł na zorganizowanie kilku wyjazdów rowerowych do miejsc kultu religijnego w naszym regionie - mówi p. Grażyna.
- W ten sposób zastąpiliśmy sobie cudowny czas pielgrzymowania. Najpierw wybraliśmy się do Gietrzwałdu, a później w odstępach dwutygodniowych udało nam się odwiedzić sanktuarium w Głotowie oraz sanktuarium w Krośnie. Na jednym z wyjazdów udało nam się nawet spotkać z naszą wspólnotą pielgrzymkową - dodaje p. Krystyna.
Ciąg dalszy w Gościu Elbląskim na 18 października.