Powiedz zagubionemu: „Idź tam. Do kościoła w Dzierzgoniu. Tam jest Matka, która na każdego czeka i każdego wysłucha”.
Biskup Wojciech Skibicki 7 października pobłogosławił korony, które powróciły po renowacji na wizerunek Matki Bożej Różańcowej znajdujący się w sanktuarium pod Jej wezwaniem w Dzierzgoniu.
– Czekaliśmy długo na ten dzień, ponieważ wiedzieliśmy, że taka powtórna koronacja musi odbyć się w szczególnych okolicznościach – mówił podczas uroczystej Mszy św. ks. Mariusz Klimkowski, proboszcz parafii. – Dlatego niezmiernie cieszymy się, że przeżywamy taką uroczystość w czasie misji świętych oraz podczas święta Matki Boskiej Różańcowej – dodał. – To nie jest przypadek, że właściwie dziś w waszej wspólnocie przeżywacie takie święto – mówił o. Tomasz Ewertowski OMI, który prowadzi parafialne misje.
Jak przypomniał, święto Matki Boski Różańcowej zostało ustanowione w rocznicę bitwy pod Lepanto, kiedy to wojska zgromadzone przez papieża Piusa V pokonały flotę islamską. Według przekazów wojska muzułmańskie pomimo znacznej przewagi liczebnej poniosły porażkę, a stało się to dzięki spektakularnej interwencji Matki Bożej, która pojawiła się na niebie, wzbudzając popłoch wśród muzułmanów.
– Być może należałoby dziś więcej mówić o tych wszystkich łaskach, które zostały wymodlone w tej świątyni na Różańcu, przez mieszkańców tej parafii, ale nie tylko tej parafii – zastanawiał się o. Tomasz. – Ale popatrzmy dziś na sam różaniec. Wydawałoby się – kilkadziesiąt paciorków. A jednak to jest ogromna siła – podkreślał. Przywoływał jednocześnie coraz częściej pojawiające się inicjatywy mężczyzn, którzy chwytają za różaniec, by walczyć z dzisiejszymi zagrożeniami, i modlą się na ulicach. – Zupełnie jakby chcieli nawiązać do tamtego wydarzenia spod Lepanto. A może także do bitwy pod Wiedniem w 1683 r. czy do momentu, kiedy dokonał się Cud nad Wisłą, gdy ulicami polskich miast ludzie z różańcami w rękach szli i błagali: „Przyjdź, Matko Boża, ratuj” – zauważył.
– Dlatego pamiętamy i dziś, że Różaniec to nie są zwykłe paciorki. Różaniec to nasza broń. Broń w walce ze złem, z grzechem, ze słabościami. Bądźmy i my wojownikami Maryi – mówił o. Tomasz. Jednak – jak podkreślał – w tej walce nie powinniśmy być pełni gniewu; powinniśmy odpowiadać dobrem na zło. – Jeśli widzisz innego, który cierpi, martwi się, nie wie, co zrobić, powiedz mu: „Idź tam. Do kościoła w Dzierzgoniu. Tam jest Matka, która na każdego czeka i każdego wysłucha. Nie ma takiego, którego by opuściła” – radził kapłan. Jak wskazał, sam moment koronacji jest wektorem, który wskazuje nam, w jakim mamy iść kierunku.
– Tak jak był wektorem dla św. Jana Pawła II, który przecież mówił: „Totus Tuus”, czy dla sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, za którego sprawą do dziś trwa w Polsce peregrynacja obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Ten moment sprawia, że zdajemy sobie pytanie: czy można matkę zostawić samą? Maryja jako nasza Matka i jako nasza Królowa zawsze tu będzie na nas czekała, więc i my przychodźmy do Niej i stawajmy się jej orędownikami – podsumowywał.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się