Pandemia przeszkodziła w organizacji wspólnego kolędowania i wieczerzy, ale w przekazaniu płomienia nie mogło przeszkodzić nic.
Od lat stałą częścią wigilii miejskiej w Kwidzynie, która odbywała się na placu św. Jana Pawła II, było przekazanie przez harcerzy Betlejemskiego Światła Pokoju ks. Ignacemu Najmowiczowi, proboszczowi parafii św. Jana Ewangelisty, a także przedstawicielom władz samorządowych i państwowych.
W czasie spotkania harcerze przybliżali ideę Betlejemskiego Światła Pokoju. Później był czas wspólnego kolędowania, składanie życzeń, a także wigilijnej wieczerzy. To wtedy rozświetlana była miejska choinka.
W tym roku, z oczywistych względów, takie spotkanie nie mogło się odbyć. Nie było jednak żadnych przeszkód, by w Kwidzynie zapłonęło Betlejemskie Światło Pokoju. 14 grudnia reprezentanci Hufca ZHP im. Kwidzyniaków odebrali je od komendanta Chorągwi Gdańsk ZHP hm. Artura Glebki. Następnie przekazali je m.in. Andrzejowi Krzysztofiakowi, burmistrzowi, przedstawicielom kolejnych instytucji samorządowych i stowarzyszeń działających w mieście. Wszystko przebiegało w reżimie sanitarnym. Betlejemskie Światło Pokoju przekazywała maksymalnie 3-osobowa delegacja. Często ze względów bezpieczeństwa odbywało się to przed budynkiem.
– Światełko przekazywane jest od 30 lat. Gdy dzwonię do kolejnych instytucji i pytam: „Czy możemy przyjść?”, słyszę: „O! Dobrze, że dzwonicie. Właśnie mieliśmy się do was odezwać i zapytać, czy przyjdziecie do nas” – mówi phm. Andrzej Delewski, komendant Hufca ZHP Kwidzyn. W piątek 18 grudnia Betlejemskie Światło Pokoju mógł odebrać każdy mieszkaniec miasta. Lampiony zostały ustawione na Skwerze Harcerzy przy ul. Warszawskiej. By uniknąć tłumów, przekazanie trwało aż dwie godziny. Światła pilnowali harcerze, stojąc w bezpiecznej odległości od lampionów, do których podchodzili mieszkańcy miasta. Hasłem tegorocznej akcji są słowa: „Światło służby”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się