- W życiu duchowym człowiek potrzebuje stabilności, klarowności. Niezmienna jest Ewangelia, a nasze kandydatki to czują - mówi s. Agnieszka.
W elbląskim domu zakonnym klarysek od Wieczystej Adoracji obecnie jest 21 sióstr. Najstarszą z nich jest 97-letnia s. Benigna, a najkrótszy staż zakonny ma s. Anna, która we wspólnocie jest oficjalnie od 6 stycznia. Tymczasem kolejne kandydatki pukają do ich drzwi – obecnie formację w nowicjacie odbywa pięć kobiet.
W ostatnich latach granica wieku osób decydujących się na rozpoczęcie życia zakonnego przesunęła się. Chęć wstąpienia do zakonu zgłaszają nie tylko osoby po maturze czy właśnie ukończonych studiach, ale bardzo często także te mające około 40 lat. Tak się dzieje w wielu zakonach klauzurowych, nie tylko w elbląskiej wspólnocie.
Decyzje o wstąpieniu do zakonu osób w dojrzalszym wieku są bardziej przemyślane niż u nastolatek. Siostra Gaudia, matka przełożona elbląskiej wspólnoty, opowiada, że „one pięknie wchodzą w życie klasztorne”, lepiej wiedzą, o co im chodzi. – One już wcześniej były formowane przez Jezusa, choć być może nie zdawały sobie z tego sprawy. Od dawna bardzo świadomie pielęgnowały więź z Jezusem, ale Pan Bóg ma swój czas i swoje drogi, nie wszystko musi być tak samo poukładane. Dziewczęta nie muszą wstępować do zakonu zaraz po zdanej maturze czy ukończonych studiach, ale wtedy, kiedy Pan Bóg uzna, że nadszedł właściwy czas – tłumaczy s. Gaudia.
– Powołanie to rzeczywistość, która nie pojawia się spontanicznie. To jest coś, co już wcześniej w siostrach było, natomiast one przez różne wydarzenia – źle odczytane albo niezauważone – nie dopuszczały do siebie tego głosu. Wydaje mi się, że tym, co skłania siostry do refleksji, jest bardzo głęboki głód Boga. Dzieje się to w kontraście do tego, co nam oferuje świat – tempo życia, różne niepokoje, dużo niejasności, podważanie autorytetów. A przecież w życiu duchowym człowiek potrzebuje stabilności, klarowności. Niezmienna jest Ewangelia, a one to czują – mówi s. Agnieszka.
Inne osoby decydują się przekroczyć próg klasztoru także z tęsknoty za kontemplacją. W świecie doświadczamy wielu impulsów, otacza nas hałas, wszystkie zmysły są pobudzane, a to nie zaspokaja serca. – Kiedy ktoś ma wrażliwą duszę, tym bardziej odczuwa głód kontemplacji – uważa s. Agnieszka.
Do wspólnoty zakonnej przychodzą ze zdobytą wcześniej wiedzą, licznymi życiowymi doświadczeniami. I tu siostry zauważają wielkie bogactwo, bo one – żyjąc od lat za klauzurą – nie do końca znają świat zewnętrzny, a kandydatka, która właśnie do nich przyszła, dzięki swoim doświadczeniom lepiej rozumie ludzi, wie, w jakiej konkretnej intencji należy się modlić. – One są takimi naszymi ambasadorkami, Pan Bóg zostawił je dłużej w świecie, żeby lepiej go poznały, doświadczyły czasem nawet boleśnie tego, co się w nim dzieje. Teraz mogą być bliższe tym, którzy potrzebują naszej modlitwy – zaznacza s. Gaudia.
Przykład dał sam Pan Jezus, biorąc udział w doli ludzi. – W komentarzach świętych, którzy mieli szczególne natchnienia, można przeczytać, że Jezus chciał poznać, na czym polega życie ludzi, dlatego stał się człowiekiem. Teraz wybiera oblubienice i pozostawia je dłużej w świecie, żeby więcej doświadczyły. Później wprowadza je na oazę – można powiedzieć – uwalnia od tego, co przeżywały, żeby mogły bardziej czuć z tymi, którzy zostali w świecie i liczą na ich modlitwę – mówi s. Gaudia.
– To jest dowód miłości Jezusa i mocy powołania. Doświadczenia życiowe nie są w stanie go zaburzyć, ono powraca w sercu. Jezus jest wytrwały w powoływaniu – dodaje s. Agnieszka.
Cały artykuł został opublikowany w „Gościu Elbląskim” na niedzielę 31 stycznia.