„Ten najcenniejszy zabytek Morąga obecnie przeżywa swój prawdziwy renesans” – czytamy w publikacji na temat kościoła farnego Świętych Piotra i Pawła w Morągu, opracowanej przez ks. Walentego Szymańskiego i Annę Rzymską. Książka ukazała się w 2000 roku, ale opinia ta nie traci na aktualności.
Tę gotycką świątynię wzniesiono w latach 1305–1312. Przez ponad dwa wieki pozostawała w rękach katolików, później – w okresie reformacji – przejęli ją protestanci. – Kościół do katolików wrócił po 1945 roku. Pierwszym proboszczem był franciszkanin ks. Emanuel Muzyka – opowiada ks. Jan Solis, proboszcz parafii św. Józefa w Morągu.
Zawsze jest coś do zrobienia
Wiosną tego roku rozpoczęto prace elewacyjne na kościelnej wieży. – Jeśli wystarczy pieniędzy, w tym roku zamierzamy zrobić dwie ściany wieży. W przyszłym roku, jak Boża Opatrzność pozwoli, będziemy kontynuować prace na dwóch pozostałych ścianach – mówi ks. Solis. To kolejna odsłona prac konserwatorsko-restauratorsko-budowlanych, które rozpoczęto w 2018 roku. Są one podzielone na etapy, bo z jednej strony wykonywane mogą być tylko przy odpowiedniej pogodzie, a drugiej – ze względu na wysokie koszty. Zadań do wykonania jest wiele. – Obiekt ma prawie 720 lat. Przez wieki był przemurowywany, przebudowywany. Było także lekkie trzęsienie ziemi, w wyniku którego ucierpiała wieża kościoła – wyjaśnia ks. Solis.
W 2018 r. wykonane zostały prace konserwatorskie elewacji zachodniej ściany kościoła; w kolejnym – dwóch pozostałych ścian, północnej i południowej. W 2020 r. zaś – prezbiterium. W ubiegłym roku równocześnie pracowała druga ekipa, która zajmowała się wymianą pokrycia dachu nad nawami główną i bocznymi oraz boczną kaplicą. Proboszcz parafii św. Józefa zaznacza, że przygotowując się do prac związanych z konserwacją ścian świątyni, nawet nie myślał o remoncie dachu. – W trakcie prac konserwatorskich przy elewacji kościoła konserwatorzy, widząc wszystko z bliska, zasygnalizowali, że dach w wielu miejscach jest pozarywany, popękany, uszkodzony – mówi ks. Solis. – Gdy patrzy się proboszczowskim okiem na kościół, zawsze znajdzie się coś do zrobienia. Jedną robotę się zaczyna, a o następnej myśli, albo w tym czasie wyjdzie coś innego – dodaje. Według planów, prace na zewnątrz świątyni powinny potrwać jeszcze 2–3 lata.
Angażują się wszyscy
– Zaangażowanie parafian, jeśli chodzi o finansowanie, jest zdecydowane i najważniejsze, bo bez ich ofiarności, życzliwości, nie byłoby możliwe nawet rozpoczęcie prac konserwatorskich. Przy takich remontach wkład własny, środki własne parafii, procentowo są największe – informuje ks. Solis. Wszelkie prace w obiektach zabytkowych są bardzo kosztowne, podobnie jest w przypadku morąskiego kościoła. Jeśli zabrakłoby wsparcia instytucji państwowych i samorządowych, parafia w tak krótkim czasie nie dźwignęłaby tak wielkiej inwestycji. Jak wymienia ks. Solis, kilkukrotnie takie wsparcie parafia otrzymała z Urzędu Miejskiego w Morągu, dzięki poparciu burmistrza Tadeusza Sobierajskiego i Rady Miejskiej.
W ubiegłym roku prace dofinansowane zostały także z Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie oraz Wojewody Warmińsko-Mazurskiego przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Natomiast na pokrycie dachu parafia otrzymała część środków z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekty, wnioski o dofinansowanie kolejnych etapów prac, proboszcz przygotowuje samodzielnie. Obecne prace nie byłyby możliwe, gdyby nie zaangażowanie poprzednich proboszczów. Wspomniany już pierwszy powojenny proboszcz, ks. Emanuel Muzyka, który przejął obiekt od wspólnoty protestanckiej, w 1946 r. usunął empory zasłaniające światło w nawach bocznych i założył podtynkową instalację elektryczną. Natomiast w 1948 r. dzięki jego staraniom odkryto w całości freski i przeprowadzono ich konserwację.
W latach 1989–2005 proboszczem parafii św. Józefa był ks. Walenty Szymański. W tym czasie kapłan podjął wiele prac wewnątrz gotyckiej świątyni. W 1992 r. zostały regotyzowane cztery filary, które oddzielają nawę główną od naw bocznych. W czasie tych działań odsłonięto oryginalną gotycką cegłę. W 1996 r. w świątyni położono nową posadzkę, która kolorami i układem harmonizuje ze stylem kościoła. W kolejnym roku umieszczono nowe dębowe ławki w nawie głównej i południowej. 15 lat temu zakończono prace związane z odnowieniem głównego – barokowego – ołtarza. Na podobne działania wciąż czeka wiele obiektów ruchomych znajdujących się wewnątrz świątyni. Jednym z nich jest ponad 3-metrowy krzyż, który pochodzi z drugiej połowy XIV w. i jest najstarszym eksponatem sakralnym, ale to najprawdopodobniej odległa przyszłość.
Rys historyczny
Kościół Świętych Piotra i Pawła wybudowano w czasach krzyżackich (1305–1312) nieopodal zamku obronnego, który wzniesiono w 1280 roku. Zamek był konwentem braci zakonnych, a jednocześnie siedzibą krzyżackich urzędników sprawujących władzę nad okolicą. Choć obiekty oddzielała fosa, miały one połączenie w postaci ganku. Po hołdzie pruskim (1525 r.) i sekularyzacji zakonu, świątynię przejęli protestanci. Po kilku latach (ok. 1550 r.) w nawach bocznych wybudowano boczne empory.
Działania te podjęto, ponieważ w świątyni brakowało miejsc dla wiernych. Kaplicę boczną kościoła dobudowano w 1807 r., a zrobiono to z myślą o mieszkańcach Łęczna. We wsi spłonęła świątynia, pieniędzy na jej odbudowę brakowało, dlatego zdecydowano się na utworzenie dla nich własnego miejsca w mieście. Szereg prac remontowych obiektu podjęto w 1856 roku. Wtedy to wymieniono konstrukcję dachu z oszalowaniem, wstawiono nowe okna i drzwi. Z kolei w 1895 r. płaski sufit z desek w nawie głównej zastąpiło gipsowe, pozorne sklepienie gwiaździste.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się