Ofiary brutalnych stalinowskich represji wspominali 17 lipca zgromadzeni pod pomnikiem tzw. sprawy elbląskiej.
W tym roku przypada 72. rocznica wydarzeń związanych z pożarem jednej z hal produkcyjnych Zakładów Mechanicznych „Zamech”, który wybuchł w nocy z 16 na 17 lipca 1949 roku. Badanie przyczyn tego zdarzenia stało się dla władz komunistycznych pretekstem do licznych prześladowań pracowników, oskarżeń o szpiegostwo czy sabotaż.
Dochodziło do brutalnych przesłuchań, wiele osób trafiło do więzienia. – Pod zarzutem sabotażu aresztowano ponad 100 osób. W różny sposób prześladowano ok. 1000 mieszkańców. Władze i propaganda wykorzystały pożar do napiętnowania polskich reemigrantów z Francji, starając się wskazywać na ich winę – przypominał Janusz Nowak, wiceprezydent Elbląga.
Z kolei wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki w liście skierowanym do uczestników uroczystości zwrócił uwagę, że tzw. sprawa elbląska to „wiele złamanych życiorysów oraz ludzkich tragedii”, i przypomniał, że „istnieje ogromna potrzeba upamiętnienia tej historii, zwłaszcza że przez blisko 40 lat, a więc resztę trwania komunistycznego ustroju, nie było przyzwolenia na jej przywoływanie, opisywanie i upamiętnianie”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się