Kronika szkolna, którą prowadził pedagog, to dziś źródło wielu cennych informacji.
Pierwszy polski nauczyciel w Miłoradzu Wincenty Zgliczyński (1913–1993) mieszkał tam w latach 1945–1953. Był człowiekiem wielu talentów. Pełnił funkcję radnego gminnego, prowadził pogadanki dla rolników, założył pasiekę, a chodziło mu nie tylko o miód, ale i obserwację pszczół. Brał również udział w kursach aktorskich w Łebie, pisał wiersze.
Postać Wincentego Zgliczyńskiego przypomniał na łamach kwartalnika „Prowincja”, wydawanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich Taka Gmina, dr Radosław Biskup z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Badacz po raz pierwszy zetknął się z informacjami o miłoradzkim nauczycielu w latach 80. – Moja mama przyniosła ze szkoły starą szkolną kronikę. Chciała zobaczyć jak ona była prowadzona, jakie informacje były w niej uwzględniane, bo sama zaczęła tego typu pozycję prowadzić – mówił prelegent w czasie promocji 46. numeru kwartalnika „Prowincja”, która odbyła się w środę 12 stycznia w Dawnej Wozowni w Miłoradzu.
Do tej dawnej kroniki dr Biskup wrócił około trzech lat temu, kiedy z innymi mieszkańcami Miłoradza zaczął zastanawiać się, co można zrobić w związku z 700-leciem miejscowości. Początkowo traktował ją jako zbiór anegdot o życiu szkoły. Choć warto zauważyć, że Zgliczyński tłumaczył się w niej także dlaczego danego dnia nie odbyły się lekcje. W styczniu 1947 roku w Nowym Stawie zatrzymało go na jeden dzień UB. – Zapisał to w kronice szkolnej, ponieważ czuł potrzebę wytłumaczenia się dlaczego tego dnia nie było zajęć szkolnych – zaznaczył dr Biskup.
Impulsem do szerszych badań życia Zgliczyńskiego była dla dr. Biskupa informacja o tym, że był on więźniem obozu koncentracyjnego Stutthof.
Pedagog miał 7 córek. W czasie poszukiwań informacji o nauczycielu historyk dotarł do jednej z nich. Ta udostępniła mu maszynopis wspomnień, jakie jej ojciec zaczął spisywać w latach 80.
We wspomnieniach zanotował m.in., że jesienią 1945 r. w szkole w Miłoradzu nie było książek, zeszytów, map, pomocy naukowych. Były ławki, tablice i szafy. Te informacje potwierdzają zapisy z kroniki szkolnej oraz dokumentacja adresowana do Inspektoratu Szkolnego Zamiejskiego w Gdańsku z lat 1945–1947.
Wincenty Zgliczyński urodził się w podciechanowskiej wsi. Chwalił się pochodzeniem, swoimi aktorskimi dokonaniami, ale nie tym, że był nauczycielem. W środowisku ciechanowskim doczekał się dwóch biogramów w okolicznościowych wydawnictwach. Dziś trudno ocenić jednoznacznie dlaczego nie ma w nich informacji o tym, że mieszkał w Miłoradzu. Dr Radosław Biskup jego pobyt na Żuławach nazwał „8-letnią przerwą w życiorysie”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się