Zakończył się ważny remont jednego z najstarszych kościołów w diecezji.
Kościół Chrystusa Króla w Trumiejach, maleńkiej miejscowości w okolicach Kwidzyna i Prabut, to jedna z najstarszych świątyń na terenie diecezji elbląskiej. Wybudowany w latach 1300-1313, w swojej ponad 700-letniej historii służył zarówno katolikom, jak i protestantom, podobnie zresztą jak wiele innych świątyń w tym regionie.
W czasie II wojny światowej kościół został doszczętnie okradziony, a zabudowania wokół niego wysadzone. Także dzieje współczesne nie były dla tej budowli łaskawe. Świątynia przechodziła od jednej parafii do drugiej, nie przeprowadzano żadnych poważnych napraw ani remontów. Dach był w fatalnym stanie, także szczyt wieży zwany latarnią pochylił się i groził upadkiem. - Dochodziło nawet do tego, że w czasie deszczowych dni w trakcie nabożeństw po prostu kapało z sufitu. Musieliśmy coś z tym zrobić - opowiada ks. Mirosław Bułecki, proboszcz parafii w Trumiejkach, której Trumieje są filią.
Ks. Mirosław, gdy tylko objął parafię w 2015 roku, podjął kroki, by zatrzymać postępujące zniszczenia. Jak mówi, już od początku wiedział, że nie będzie to łatwe zadanie. Gdy tylko złożył pierwszy wniosek do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prośbą o wsparcie, zorientował się, dlaczego tak trudno było wcześniej cokolwiek zrobić dla tej świątyni. - Okazało się, że nie istnieje ona w księgach wieczystych. W kwidzyńskim sądzie znalazłem wpis, że na tej działce są tzw. pastwiska stałe. Proszę sobie wyobrazić, jakie było ich zdziwienie, że ja na tej działce "znalazłem" 700-letni kościół - opowiada. Jak wspomina, szybko nadrobił urzędnicze zaniedbania. Wraz z parafianami sprowadzili geodetów, którzy wykonali potrzebne pomiary. Można było w końcu ruszyć.
To niestety był dopiero początek trudności. - Kolejne składane przez nas wnioski były regularnie odrzucane przez resort. Zawsze brakowało tych kilku punktów, aby przyznać nam wsparcie. Najczęściej okazywało się, że brakuje ich za to, że świątynia nie leży przy trasie atrakcyjnej turystycznie. Kiedy jednego razu na 70 punktów zabrakło nam 0,33 punktu, to po prostu straciłem nadzieję - opowiada proboszcz.
Ciąg dalszy artykułu w najnowszym "Gościu Elbląskim" na 13 marca.