Odnaleziona przez historyka walizka należała do jednego z mężczyzn skazanych w tzw. sprawie elbląskiej.
Uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 w Elblągu we wtorek 22 marca odwiedziła Grażyna Wosińska, dziennikarka, która od lat bada tzw. sprawę elbląską. Wspólnie z Wojciechem Paczkowskim, historykiem, poprowadziła lekcję.
Pretekstem do zorganizowania spotkania była walizka, która przed laty należała do Józefa Olejniczaka, jednego z mężczyzn skazanych po pożarze hali nr 20 Zakładów Mechanicznych im. gen. Świerczewskiego (1949 r.).
Kilkanaście dni temu zauważył ją na targu w Elblągu Wojciech Paczkowski. Zaintrygowała go tabliczka z wyrytym imieniem i nazwiskiem. Walizkę kupił. - Bardzo dobrze znam tę sprawę. Żona pana Olejniczaka była moją nauczycielką, a z jego córką Nikol chodziłem do równoległej klasy w II liceum w Elblągu - mówi W. Paczkowski.
Józef Olejniczak w latach 1929-1947 mieszkał we Francji. UB aresztował go 28 marca 1950 roku, ponieważ uznał, że skoro mieszkał we Francji, zna osoby, które już zostały aresztowane w tej sprawie. Uznano również, że należał do francuskiej szajki dywersyjno-sabotażowej, która miała podpalić halę.
G. Wosińska zaznaczyła, że za sprawą tego aresztowania J. Olejniczak "na własnej skórze przekonał się, czym był system sowiecki".
W książce "Pożar i szpiedzy" przybliżającej tzw. sprawę elbląską G. Wosińska przytoczyła wspomnienia J. Olejniczaka z czasów więzienia. Po latach opowiadał, że jednym ze sposobów ubeków, by "zmiękczyć" przesłuchiwanego, był karcer. "Było tam miejsce na siedzenie z betonu, podwyższone trochę, otynkowane barankiem. Niżej woda ze... wszystkimi ludzkimi odpadami. Nie było ubikacji. Nie miałem w co się ubrać ani czym przykryć. Trzymali mnie 12 godzin. Ludzie nie wytrzymywali, ja też" - wspomina pan Józef. "Gdy mnie odprowadzali na przesłuchanie po tych 12 godzinach, nie byłem w stanie słowa powiedzieć. Bili mnie. Potem do celi, trochę dali pospać. Dwa razy przeżyłem karcer" - opowiada.
W czasie lekcji historii dziennikarka zwróciła młodzieży uwagę na to, jak wiele pod pretekstem skromnej walizki zostało opowiedziane. Czego dowiedzieli się o człowieku przenikniętym historią, który z pewnością miał nadzieję, że będzie wiódł spokojne życie? Na podstawie takich wspomnień możemy opowiedzieć historię Polski, bo historia to nie tylko to, co zostało opisane w podręcznikach, ale to, co się wydarzyło w każdej rodzinie. - Każda rodzina ma swoją historię, została ona zaplątana w swoje dzieje. To nie są tylko wielcy dowódcy, to są także zwykli ludzie, tacy jak Józef Olejniczak. Chcę, żebyście pamiętali o tym, że historia to nie tylko wielkie uroczystości, ale historię tworzymy my, tworzą ją nasze rodziny - podkreśliła G. Wosińska.