Gwałtowna burza doprowadziła do pożaru katedry.
Wydarzenia sprzed 245 lat stanowiły jedną z największych katastrof w historii miasta, które były dziełem sił natury. Jednego dnia Elbląg stracił dwa najbardziej reprezentacyjne obiekty. Wskutek wielkiego pożaru zniszczeniu uległ kościół farny św. Mikołaja (obecna katedra) oraz staromiejski ratusz. – Do feralnego dnia kościół św. Mikołaja był dużą świątynią halową z kunsztownie skonstruowanymi sklepieniami. Elementem rozpoznawczym fary były trzy masywne wieże, z których środkowa, tzw. zielona wieża, liczyła niemal 100 metrów wysokości, czyniąc ją najwyższą w Prusach – wyjaśnia historyk Bartosz Skop.
W sobotę 26 kwietnia 1777 roku nad Elbląg nadeszła z zachodu burza z opadami śniegu i gradu. Jedno z wyładowań atmosferycznych uderzyło około godziny 10.30 w obitą ołowiem iglicę zielonej wieży. – Pożar zauważyli muzykanci, którzy tradycyjnie muzykowali z wieży. Ogień próbowano gasić prostymi sikawkami i wiadrami – opowiada B. Skop.
Wielogodzinna akcja gaśnicza nie przyniosła oczekiwanych efektów. W wyniku zniszczeń rozebrano mury oraz wieże. Pozostawiono jedynie kilkunastometrową część dawnej zielonej wieży. Ratusz zaś rozebrano niemal doszczętnie. Nową, już tylko jedną wieżę, parafia św. Mikołaja zbudowała w latach 1906–1907.