Wspólnota cieszy się z powrotu do rodzinnego świętowania.
Tradycją jest, że tutaj można nie tylko dobrze zjeść, ale również świetnie się bawić. Można wziąć udział w zmaganiach sportowych albo kupić książkę, z której dochód wesprze budowę kościoła. Kapłani, członkowie wspólnot, rodziny z dziećmi, a także zwykli przechodnie wzięli udział w pikniku rodzinnym, który odbył się 5 czerwca w parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Malborku. – Chcieliśmy się w naszym „rodzinnym parafialnym” gronie w końcu spotkać na kawie i cieście. Po prostu pobyć ze sobą i porozmawiać. Tęskniliśmy za tym przez ostatnie dwa lata – mówi ks. Józef Miciński, proboszcz malborskiej wspólnoty. Jak mówi, festyn to połączenie świętowania Dnia Dziecka oraz odpustu patronki parafii, który przypadał w minionym tygodniu.
– Cieszymy się, że możemy po tej dwuletniej przerwie wrócić do naszych tradycyjnych rodzinnych spotkań. Zaczynamy na razie może nieco skromniej, ale z pewnością już wkrótce spotkamy się w takim gronie, jak za dawnych czasów – zapewnia proboszcz. Plac przed kościołem św. Urszuli wypełnił się jednak bardzo szybko. Na spotkanie jako pierwsze przyszły dzieci spragnione wspólnej zabawy. Najmłodsi uczestnicy festynu wzięli udział w różnorodnych zmaganiach, jak np. biegi w workach, przeciąganie liny czy drużynowe zawody w pokonywaniu toru przeszkód. Mogli także zasiąść za kierownicą wozu strażackiego i poznać tajniki tego ważnego zawodu. Za aktywne uczestnictwo w festynowych atrakcjach na dzieci czekały nagrody.
Na festyn do świętej Urszuli w tym roku przybyli także uchodźcy z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie w Malborku. Z ciepłej strawy i chwili rozmowy skorzystali również bezdomni, których od lat wspomaga parafialna Caritas.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się