Betglocke, czyli dzwon z nieistniejącego dziś kościoła Trzech Króli w Elblągu, wisi obecnie w świątyni w Stuttgarcie.
Waży 2,3 tony, a średnica dolnej krawędzi jego wieńca wynosi 1,5 metra. Był jednym z największych dzwonów w historii Elbląga. Dlaczego był? Ponieważ w tym roku mija 80 lat od czasu, kiedy został zarekwirowany i przewieziony w głąb Niemiec, aby zostać przetopiony na cele wojenne. Mowa o Betglocke, czyli dzwonie, który w elbląskim kościele Trzech Króli wisiał już od ok. XVI wieku.
- Betglocke w swojej obecnej formie został odlany w 1729 roku. Podczas każdego odlewu na nowo wykorzystywano naturalnie stary materiał. Dlatego w najstarszej formie istniał już w XVI wieku i ważył ok. 2 tony - opowiada historyk Bartosz Skop.
Jak wyjaśnia, w historii miasta zdarzały się większe dzwony. - Przedwojenna nazwa tego instrumentu - Betglocke - pochodzi od największego dzwonu z kościoła św. Mikołaja z 1486 roku. Największy „o głosie tubalnym”, jak go określono w jednym z protokołów wizytacyjnych, stopił się w czasie pożaru 26 kwietnia 1777 roku. Wtedy miano największego dzwonu przeszło właśnie na kolejny duży dzwon w mieście, który znajdował się w kościele Trzech Króli - mówi badacz.
W czasie drugiej wojny światowej, rząd III Rzeszy, postanowił zarekwirować dzwony kościelne z terenu Rzeszy i ziem okupowanych na cele wojenne. - Między 1942 a 1943 rokiem zdjęto go z wieży kościoła; trafił do Hamburga, gdzie miał zostać przetopiony. Na szczęście nie zdążono zabrać się za przetopienie dzwonów z jego kategorii - opowiada B. Skop.
Ostatecznie elbląski Betglocke trafił w 1954 roku z Hamburga do samego centrum Stuttgartu, do odbudowywanego ewangelickiego kościoła św. Leonarda, gdzie jako "dzwon pożyczony" z imieniem zmienionym na „Dominica” wisi tam do dziś - zauważa B. Skop.
Czy jest szansa, że Betglocke wróci do Elbląga?
O tym w najnowszym "Gościu Elbląskim" na 14 sierpnia.