W elbląskiej parafii bł. Franciszki Siedliskiej odbyło się nabożeństwo w intencji osób cierpiących po stracie dziecka.
W miniony wtorek 15 października przeżywaliśmy Dzień Dziecka Utraconego. Nabożeństwo dla wszystkich rodziców i bliskich, którzy przeżyli tragedię śmierci własnego dziecka przed lub wkrótce po urodzeniu zorganizowała parafia bł. Franciszki Siedliskiej w Elblągu. Wierni spotkali się na modlitwie różańcowej, aby następnie uczestniczyć we Mszy Św. sprawowanej w intencji ukojenia bólu rodziców i bliskich.
Jak zwracał uwagę w homilii proboszcz parafii ks. Dariusz Paszkowski, dziś w przestrzeni publicznej praktycznie nie ma tematów tabu. Niemal wszystkie sprawy, często nawet zupełnie błahe, niepotrzebne lub nawet takie, które powinny zostać ukryte, są dziś wyciągane na światło dzienne. - Ale jedyny temat, którego się unika i o którym się nie mówi to jest śmierć. Przykra jest pamięć o śmierci - umieranie, hospicja, choroby, starzenie się, ale także towarzyszenie umierającym. Wyrzuciliśmy śmierć z naszych mieszkań, przenosząc ją do szpitala - mówił kapłan.
Tak samo jest również z kwestią śmierci dziecka oraz żałoby po nim. Co roku dwa tysiące dzieci rodzi się martwych, 40 tys. rodzi się przed upływem 22. tygodnia trwania ciąży, co zgodnie z terminologią medyczną kwalifikuje się jako poronienie. - Niestety, ale w przekonaniu wielu osób, śmierć dziecka w trakcie ciąży to taka „mniejsza” śmierć. Tłumaczą one to sobie twierdzeniem, że „rodzice nie zdążyli się przyzwyczaić” czy też „rodzice dziecka nawet nie widzieli”, „nie karmili go i nie wychowywali”. Ale tu trzeba zadać pytanie czy wychowanie dziecka zaczyna się od dnia jego narodzin, czy karmienie to podanie pierwszej łyżeczki, czy miłość do dziecka zaczyna się gdy pojawi się po tej stronie świata? I wreszcie - czy miłość do dziecka kończy się wraz z jego śmiercią? - mówił ks. Paszkowski.
Ciąg dalszy artykułu w Gościu Elbląskim na 27 października.