O „świętych” pielgrzymach i tęsknocie za „średniowiecznym” wędrowaniem z Edytą Pilską, astronomem, organistką i skrzypaczką, która w święto Matki Bożej Fatimskiej wyruszyła z Porto do Santiago de Compostela, rozmawia Łukasz Sianożęcki.
– Wstawałam rano i nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nie ruszyć w trasę – mówi pani Edyta
Łukasz Sianożęcki /Foto Gość
Łukasz Sianożęcki: Kiedy pojawiła się u Pani myśl, żeby wyruszyć śladami św. Jakuba Apostoła?
Edyta Pilska: Chodziło mi to po głowie już od jakiegoś czasu. Czasem myślałam, że może z uwagi na mój wiek jest już za późno, by wyruszyć w tak ciężką drogę. Ale w styczniu tego roku wszystko ułożyło się po mojej myśli, również finansowo (bo taka pielgrzymka to jednak spory wydatek) i już w maju postawiłam pierwszy krok na portugalskiej części szlaku jakubowego. Starałam się przygotować jak najlepiej. Czytałam przewodniki, fora internetowe i strony poświęcone Camino. Wydawało mi się, że wiem już wszystko. Jednak już samo maszerowanie przekonało mnie, że jest inaczej...
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.