Kościół podniesiony z kolan

Łukasz Sianożęcki

|

Gość Elbląski 36/2015

publikacja 03.09.2015 00:00

Diecezjalne zabytki. Jeszcze 4 lata temu bali się modlić w tej świątyni, bo dach mógł im się zwalić na głowy.

Kościół Chrystusa Króla Wszechświata w Kwitajnach – stan obecny Kościół Chrystusa Króla Wszechświata w Kwitajnach – stan obecny
Łukasz Sianożęcki /FotoGość

Dziś to jedna z najpiękniejszych świątyń w regionie. Taką metamorfozę przeszedł XVIII-wieczny kościół pw. Chrystusa Króla Wszechświata w Kwitajnach, filialna świątynia parafii Matki Boskiej Szkaplerznej w Kalniku.

– To wszystko zasługa księdza proboszcza Piotra Miśkowicza, który przyszedł do nas 4 lata temu i dosłownie podniósł tę świątynię z gruzów – mówi pani Danuta. – Wszyscy widzieliśmy, w jakim ona była stanie. Dach zrujnowany, wieża pękała, łączenia cegieł sypały się. Bardzo chcieliśmy coś sami zmienić, ale to było ponad nasze siły – opowiada. – Pewne starania podejmowaliśmy już w latach 80. ub. wieku. W miarę możliwości łataliśmy dach i reperowaliśmy pęknięcia na wieży, ale to były doraźne działania, na krótką metę – dodaje z kolei pani Irena. Dziś jest już na emeryturze, ale od kiedy przeprowadziła się do miejscowości ponad 30 lat temu, zawsze starała się posługiwać przy kościele. Przyjście nowego proboszcza, który zakasał rękawy i wziął się od razu do pracy, przywitała z ogromną radością. – To był ostatni dzwonek dla tego kościoła, on już dosłownie się rozsypywał w proch – mówi pani Irena. Inni mieszkańcy Kwitajn potwierdzają jej słowa, bo pani Irena zna ten budynek od podszewki. – Jest „kustoszem” tej świątyni – śmieje się pani Halina. – Dba o to, aby wszystko zawsze było odkurzone i przygotowane, jest przy tym mistrzynią układania kwiatów – mówi, a jej mąż precyzuje. – Po prostu proboszcz zajmuje się świątynią na zewnątrz, a pani Irena jej wnętrzem. Parafianie chwalą również zmysł organizacyjny kapłana. – Po prostu doskonale wiedział, jak się do tego remontu zabrać – mówi pan Ryszard. Mieszkańcy mówią, że wioska nie należy ani do największych, ani do najbogatszych, dlatego nie można było opierać się wyłącznie na ofiarach wiernych. – Ksiądz sam pisał wnioski o dofinansowanie, wyszukiwał sponsorów i nowych źródeł wsparcia – mówią. Pan Ryszard dodaje, że sam wiceminister kultury był oglądać wyremontowaną świątynię. – I to dwa razy. I ponoć za każdym razem był zachwycony. Pan Ryszard jest osobą niedowidzącą i z żalem podkreśla, że nie może w pełni docenić przemiany, jaką przeszła świątynia w jego miejscowości. – Wystarczy jednak, że dotknę nowe mury, aby poczuć różnicę. Jest kolosalna – dodaje. Proboszcz skromnie prostuje, że parafianie przypisują mu zbyt wiele zasług. – To po prostu trzeba było zrobić – mówi. – Ta świątynia i inne kościoły w parafii, a także plebania po prostu wymagały remontu – dodaje. Ksiądz Piotr tłumaczy, że nie przystoi odprawiać Eucharystii w miejscu, gdzie wiernym woda kapie na głowy. – Mamy XXI w., więc po prostu nie wypada, aby kościół był w takim stanie. Zwłaszcza że to zabytek wysokiej klasy. Świątynia w Kwitajnach została wybudowana w latach 1714–1719, a ufundowana była przez hrabinę Eleonorę von Dönhoff, która spoczywa na miejscowym cmentarzu. Ziemie te należały do Dönhoffów aż do 1945 roku. Tuż obok kościoła znajduje się również pałac tej hrabiowskiej rodziny. – Świątynia zachowała pierwotny wzór, zarówno optycznie, jak i technologicznie – mówi Rafał Solski, konserwator zabytków, który wykonywał większość prac przy miejscowym kościele. – Kościół był mocno zniszczony, także wewnątrz. Wykonywaliśmy więc prace związane zarówno z wyglądem, jak i bezpieczeństwem tego budynku. Dokonaliśmy m.in. wzmocnień wieży, której stan był rzeczywiście kiepski – dodaje. Jak mówi ksiądz proboszcz, remont został „przeprowadzony jedną ręką”, tzn. wszystkie prace wykonała jedna firma. – Dzięki temu wszystko jest spójne. I choć renowacja była prowadzona etapami, w ogóle tego nie widać – wyjaśnia ks. Piotr. Jego zdaniem symboliczne jest to, że budowa kościoła Chrystusa Króla w Kwitajnach w XVIII w. trwała 4 lata, a do obecnego stanu również udało się doprowadzić ją w takim samym czasie. Wiedząc, w jak fatalnym stanie są świątynie w jego parafii, ks. Piotr zabrał się do pracy, jak tylko objął probostwo w Kalniku. – Już w pół roku po przyjściu tutaj miałem gotowe projekty odbudowy świątyni w Kwitajnach. W tym samym czasie musiałem praktycznie od podstaw wybudować plebanię oraz złożyłem wnioski o dofinansowanie na pozostałe kościoły – wyjaśnia. Pierwsze dotacje – gminne i ministerialne – trafiły do Kalnika w 2012 r., część pochodziła z programu „Odnowa wsi”. – Innej możliwości nie było. Choć parafianie są chętni do pomocy i szczodrzy, to pieniędzy na remont było po prostu za mało – opowiada proboszcz. Przypomina też swoje zaskoczenie, kiedy dowiedział się, że mieszkańcy sami zorganizowali zbiórkę pieniędzy na wsparcie remontu kościoła. – To było istotne wsparcie, bo miałem z czego opłacić projekty, zapłacić za nadzór budowlany itp. I za to należy się parafianom wdzięczność – mówi proboszcz. Pierwszy etap remontu świątyni zakończył się w 2013 roku. Tamte roboty kosztowały prawie pół miliona złotych. Prace sfinansowano głównie dzięki dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które dało 350 tys. zł. Resztę dołożyli władze gminy Pasłęk, a także sami mieszkańcy. Na uroczystość przyjechał Piotr Żuchowski, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Obecny etap prac jest także wykonany już niemal w stu procentach. Renowacja została zakończona, nowy dach zabezpiecza budowlę, a każda cegiełka jest solidnie umocowana. Brakuje jedynie nowych witraży. – Te, które widzimy, nie są jeszcze naszymi wymarzonymi, ale w przyszłym roku na pewno coś wymyślimy – snuje już kolejne plany ks. Piotr. Tegoroczne uroczystości wieńczące renowację świątyni odbędą się 27 września. Eucharystię dziękczynną odprawi biskup elbląski Jacek Jezierski. Także w tym roku swoją obecność zapowiadają przedstawiciele władz państwowych.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.