"Szpitalne Mamy" rozmawiają

łs

publikacja 05.01.2016 21:45

Mijamy się na ulicach, mijamy się w przychodniach, uśmiechamy się do siebie w niemym porozumieniu, a wcale się nie znamy. Jest nas mnóstwo.

"Szpitalne Mamy" rozmawiają "Szpitalne mamy" spędzają całe dnie przy łóżkach swoich chorych dzieci. Foto:Henryk Przondziono / Gosc Niedzielny Henryk Przondziono

- Dziś sobie pomyślałam, że jest to wydarzenie na które się bardzo czeka. I pomimo wszystkich kłopotów uśmiechałam się bo wiedziałam, że dziś jest spotkanie "Szpitalnych Mam" - mówi Kamila Domagalska.

A czym są "Szpitalne Mamy"? - Mówiąc najprościej jest to grupa wsparcia dla tych mam, które bardzo często większość swojego dnia spędzają na szpitalnych korytarzach - pani Kamila jest jedną z inicjatorek tego przedsięwzięcia.

I nie chodzi o te mamy pracujące zawodowo w naszych placówkach zdrowotnych, ale o te, które często nie wiedzą, o jakiej porze opuszczą szpital po całodziennym czuwaniu przy swoich chorych dzieciach. - A są to całe dnie nieustannej walki. Walki o zdrowie naszych dzieciach i walki o to, żeby nie "„zwariować” ze strachu, bezradności, samotności w tym wszystkim - pani Kamila uśmiecha się, lecz jej oczy szklą się od łez.

Dlatego jak mówi dziś jest bardzo radosna, że udało się zwołać taką grupę. Jak wyjaśnia jest to prawdopodobnie pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce. - Wprawdzie na wszystkich korytarzach we wszystkich szpitalach w Polsce istnieją podobne grupy, gdyż tworzą się tam niejako naturalnie - mówi pani Kamila. Najczęściej do ich spotkań dochodzi po godzinie 22 kiedy pociechy zasypiają, a mamy spać nie mogą. Wówczas gdzieś w szpitalnych korytarzach zbierają się i długimi godzinami rozmawiają. Elbląg jest jednak pierwszym miastem gdzie udało się to przenieść poza zimne mury szpitali.

- Szukałam w sieci czegoś podobnego i nie mogłam znaleźć, a wiem ze swojego doświadczenia, że jest potrzeba by podobne grupy powstawały - mówi inna z mam, pani Małgorzata Gwóźdź. - Będąc w szpitalach w większych miastach spotykałam się z głosami zdziwienia, że u nich czegoś podobnego nie ma, a w takim małym Elblągu jest. To niemożliwe, mówili - opowiada pani Kamila.

A tu przecież nie chodzi o liczbę mieszkańców, bo przecież takie mamy są w każdej miejscowości. - Mijamy się na ulicach, mijamy się w przychodniach, uśmiechamy się do siebie w niemym porozumieniu, a wcale się nie znamy. Jest nas mnóstwo - to ta refleksja skłoniła panie Kamilę i Małgorzatę do powołania grupy.

- Bardzo często czujemy się niezrozumiane przez otaczających nas ludzi - mówią zgodnie mamy. Ktoś kto nie przeżywał podobnej historii nie jest w stanie poczuć tego samego co rodzice ciężko chorego dziecka. Jak zauważają bardzo często reakcją znajomych na ich sytuację jest rzucone mimowolnie hasło "będzie dobrze". - Już czasem nie można tego słuchać. A tu w tym kręgu nie musimy tego mówić. Czasem nie musimy mówić nic i rozumiemy się bez słów - dodaje pani Kamila.

To zrozumienie wynika z faktu, że wszystkie doświadczyły podobnych przeżyć, choć jak zaznaczają w ich grupie nie ma mam dzieci z tymi samymi chorobami. - Ale łączy nas doświadczenie w walce o to, aby nasze dzieci były zdrowe lub czuły się najlepiej jak tylko można - podkreśla pani Kamila. Jak mówi spotkanie jest więc wymianą tych doświadczeń, nie tylko medycznych ale i prywatnych. - Jesteśmy tu dla siebie nawzajem.

Z drugiej strony "Szpitalne mamy" zdają sobie sprawę, że bardzo często także w życiu codziennym głównym podejmowanym przez nie tematem jest zdrowie ich dzieci. - Dziś dzwonił do mnie przyjaciel, więc ja mówię do niego: przepraszam, jestem taka monotematyczna. A on na to: ale ja dzwonię właśnie po to żeby posłuchać. To było bardzo miłe - opowiada pani Kamila.

"Szpitalne Mamy" spotykają się od października ubiegłego roku. Jak na razie raz w miesiącu. - Myślimy jednak, aby rozszerzyć tę formułę i spotykać się częściej - mówi pani Małgorzata. Już podczas tych kilku spotkań narodziły się przyjaźnie. Mamy spotykają się poza grupą i wzajemnie sobie pomagają.

- Ja staram się "reklamować" naszą grupę przy każdej możliwości - mówi pani Anna Piaskowska. - Dziś będąc na rehabilitacji z synkiem otwarcie zapytałam wszystkich mam; a czy wy wiecie, że jest taka i taka grupa, i że regularnie się spotyka? Widzę was tam wszystkie - śmieje się.

Grupa jest otwarta na wszystkich, którzy chcieliby się przyłączyć. - Nie muszą to być tylko mamy - mówi pani Kamila, choć jak podkreśla, zdaje sobie sprawę, że to one stanowią główny procent tych rodziców, które spędzają czas w szpitalu z pociechami.

Inicjatorki spotkań zdają też sobie sprawę, że nie jest łatwo otworzyć się i opowiadać otwarcie o swoich problemach. - Ale my oczywiście czekamy, jeśli nie teraz to kiedyś - dodaje pani Małgorzata.

"Szpitalne Mamy" spotykają się w w Filii nr 5 elbląskiej biblioteki przy ulicy Rodziny Nalazków. Dyrekcja placówki z wielką życzliwością podeszła do próśb mam i udostępniła swoje pomieszczenia dla tej grupy. Dzięki temu mamy mogą znaleźć tak poszukiwane wsparcie. - Takie spotkania dają więcej energii niż cokolwiek innego - mówią zgodnie.