Nie mają bogatych sponsorów ani wieloletniej historii. Wielu chce jednak grać w ich barwach.
▼ Na treningi najmłodszych grup dzieci przychodzą ze swoimi rodzicami.
Marek Oziemkiewicz
Ktoś, nie pamiętam już kiedy, wręczył mi w kościele ulotkę, że mogę zapisać dziecko na siatkówkę przy parafii – opowiada Jolanta Romanowska. – A że sama jestem wielką fanką tego sportu, długo się nie zastanawiałam – dodaje. – Nie miało dla mnie znaczenia, czy klub jest przy kościele. Nikt nas zresztą nie pytał, czy jesteśmy wierzący, czy nie – uśmiecha się pani Iza.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.