Prawdziwy powrót do... średniowiecza

Agata Bruchwald

publikacja 25.11.2016 10:07

Remont może również oznaczać przywrócenie nierównej, ceglanej posadzki.

Prawdziwy powrót do... średniowiecza Kościół w Mariance Agata Bruchwald /Foto Gość

Kościół pw. św. Piotra i Pawła w Mariance k. Pasłęka leży z dala od głównych szlaków i przez lata pozostawał nieco zapomniany. Rozpoczęte w 2007 roku gruntowne prace remontowe i konserwatorskie pozwalają na nowo odkrywać dawny blask świątyni. Zakończony, kolejny sezon prac, wydobył z mroku pierwszą partię niezwykłych kompozycji malarskich - barwnych scen na ścianie wschodniej ukazanych na tle fantazyjnych dekoracji roślinnych. W czwartek 24 listopada w Pasłęku odbyło się seminarium pt. „Malowidła kościoła gotyckiego w Mariance”.

Ks. kan. Jan Sindrewicz, proboszcz parafii św. Józefa w Pasłęku, przyznał, że w tym remoncie najtrudniej jest z ludzkimi oczekiwania. - Czasami ludzie oczekują, żeby wszystko było ładnie wybetonowane, wycekolowane, gdzieś był mały stropianik - wymieniał ks. Sindrewicz.

Natomiast kościół św. Piotra i Pawła wrócił do formy pierwotnej. Ma np. ceglana, nierówną posadzkę.

Dr Joanna Arszyńska z Zakładu Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu poinformowała, że przed rozpoczęciem prac o istnieniu malowideł było wiadomo. Po raz pierwszy zostały one odkryte w czasie remontu w 1892 roku. Zachowały się czarno-białe fotografie robione podczas prac, został opublikowany dokument o tym mówiący.

- Nie zostały one jednak objęte programem konserwatorskim. Nie podjęto żadnych działania wobec nich - powiedziała dr Arszyńska. - Na szczęście - zaznaczyła.

Konserwatorzy przystępując w 2007 roku do powtórnych prac zaczęli odkrywać pokryte wieloma pobiałami, ale nie przemalowane malowidła. Nie zostały wprowadzone żadne współczesne, czy też XIX-wieczne środki konserwatorskie. - Naprawdę mamy do czynienia z dziewiczym malarstwem. XV-wiecznym, niczym niezmienionym - zaznaczyła dr Arszyńska. Malowidła powstały najprawdopodobniej w latach 1450-1460.

W czasie prac konserwatorzy odkryli pewne ciekawostki. Jedną z nich jest to, że malarzom bardzo się spieszyło. Nie pracowali zbyt starannie. Pewne zachlapanie na ścianie pokazuje, że komuś mógł upaść pędzel, bądź piętro wyżej przewrócił się pojemnik z farbą.

- Ciekawe jest to, że nikt nie próbował zamalować tych śladów wypadków przy pracy. Musimy jednak pamiętać, że te malowidła, kiedy powstały nie były oglądane w tak intensywnym świetle, jak w tej chwili - przyznała prelegentka.

Obecnie istniejące w kościele okna są niemal czterokrotnie większe, niż było to przed wiekami. Kiedyś było w nim ciemnawo i malowidła sprawiały zupełnie inne wrażenie.

- Największym zaskoczeniem było odkrycie pięknej Madonny z Marianki - wskazała dr Arszyńska. 

W kościele sprawdzano również okna. W żadnym z nich nic nie było. Kolejne sprawdzono przez przypadek. Przy czyszczeniu krawędzi odłupał się kawałek tynku. Ukazał się kolor. Okazało się, że to nie zachlapanie, a fragment ornamentu. A później niespodzianka, czyli pięknie zachowana twarz Matki Bożej z Dzieciątkiem

- Jest ona cenna, bo nigdy nie była odsłaniana. Choć jest uszkodzona, zachowała się stosunkowo dobrze. Jest to jedyna postać, która ma oryginalnie zachowane rysy twarzy - opisała odkrycie dr Arszyńska.  

Twarz Matki Bożej posłużyła jako wzór przy późniejszej rekonstrukcji twarzy kobiecych w kościelnych malowidłach. Pokazała, jak były modelowane rysy twarzy.

Tegoroczne prace mogły się odbyć dzięki finansowemu wsparciu Niemiecko-Polskiej Ochrony Zabytków Kultury (Deutsch-Polnischen Stiftung Kulturpflege und Denkmalschutz) z funduszy Republiki Federalnej Niemiec, prywatnych ofiarodawców z Niemiec oraz Urzędu Miasta i Gminy Pasłęk.

Zwieńczeniem spotkania była zapowiedź dr Wiesława Śniecikowskiego, burmistrza Pasłęka, kolejnego spektakularnego przedsięwzięcia w mieście. Choć obecnie Pasłęk nie ma przed kim się bronić, władze miasta postanowiły rozpocząć remont murów obronnych. Dokumentacja i koszt prac to 12 milionów złotych.