GOSC.PL
publikacja 22.01.2017 16:25
Uczucia pełnią bardzo ważną rolę w życiu każdego człowieka. Warto więc nauczyć się je nazywać i wykorzystywać.
Elbląg. Rekolekcje „Trudne uczucia - błogosławieństwo czy przekleństwo”
Agata Bruchwald /Foto Gość
- Na dziś miałam inne plany, na tych rekolekcjach miała być moja koleżanka - mówi pani Anna. - Pan Bóg pokierował tak, że ona nie mogła przyjść i ja tu jestem. Bardzo się z tego cieszę, bo one są dla mnie - kontynuuje. Jak przyznała jest osobą emocjonalną. W czasie rekolekcji otrzymała odpowiedź na pytanie, jak sobie z tym radzić.
Ok. 60 kobiet od piątku do niedzieli uczestniczyło w sesjach rekolekcyjnych „Trudne uczucia - błogosławieństwo czy przekleństwo”. Spotkania prowadziła s. Renata Ryszkowska ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Pana Jezusa Sacre Coeur.
Spotkania rekolekcyjne to przede wszystkim praca z uczuciami. Uświadomienie sobie, jak ważne są one w naszym życiu. Wiedza ta pozwala nie tylko panować nad nimi, ale i je wykorzystywać. Trzy kolejne dni wypełniła m.in. modlitwa, konferencje, ćwiczenia warsztatowe. Punktem kulminacyjnym była niedzielna Eucharystia.
- Praca odbywa się na linii Pan Bóg - ja. Mało jest interakcji pomiędzy członkami grupy - mówi s. Renata.
Poznanie własnej osobowości pozwala uświadomić sobie, jak bardzo destrukcyjne jest tłumienie uczuć oraz udawanie, że nie przeżywamy tego, co przeżywamy.
- Jeżeli pozwolimy sobie na spotkanie się z trudnymi uczuciami - bo tłumimy to, co trudne, a nie to, co radosne - to dowiemy się bardzo dużo o nas samych - tłumaczy s. Renata. I dodaje, że uczucia są jak nić Ariadny - prowadzą nas w głąb siebie.
- Uczucia to trudny temat. Najczęściej sprawiają nam one kłopoty. Pogłębiają je problemy w rodzinach, pracy, życiu codziennym - wymienia pani Agnieszka. - Rozwiązanie problemu poprzez poznanie uczuć jest ważne. W przyszłości pozwoli cieszyć się życiem w pełni. Czasem mówimy, że złość jest zła. Jeśli robimy komuś krzywdę to tak, jeśli nie, to mamy do niej prawo - zwraca uwagę kobieta.
Pani Agnieszka ma nadzieję, że nauczy się rozpoznawać i nazywać złe uczucia. A dzięki temu przestanie je pielęgnować w sobie.
Uczestniczki rekolekcji otrzymały m.in. listę uczuć, jakie powstają, gdy potrzeby są i nie są zaspokojone. Np. za uczuciem rozczarowania może stać oczekiwanie uznania, przyjęcia. Może się to wiązać z brakiem poczucia własnej wartości. Odpowiednio nazywając uczucie, człowiek ma szansę spytać: co jest dalej i nie zatrzymywać się na nim.
- Jest mi trudno w życiu. Obecnie jestem sama, bo dzieci już się wyprowadziły. Te rekolekcje to moje osobiste poszukiwanie tego, co jest dobre. Przyszłam tu z nadzieją, że to wszystko co we mnie jest niepoukładane zdołam poukładać, a wszelkie pustki wypełnię dobrem - zwierza się pani Mariola.
Kobieta idąc na rekolekcję, nie wiedziała czego się spodziewać. Zachwyciło ją już pierwsze spotkanie, w czasie którego m.in. obejrzała film „Jak w niebie”. Opowiada on o kompozytorze, który zakłada chór. Produkcja ukazując emocje każdego z chórzystów, uzmysławia widzowi, że wszystkie emocje pochodzą od Boga.
Jak przyznaje prowadząca rekolekcje, s. Renata, poznając siebie, uczymy się lepiej funkcjonować w świecie. Zdobywamy kręgosłup. Potrzebujemy mniej zewnętrznych podpórek, rzadziej reagujemy lękiem.
W rekolekcjach uczestniczyły kobiety nie tylko z Elbląga, ale i m.in. z Olsztyna, Gdyni. Sesje rekolekcyjne „Trudne uczucia - błogosławieństwo czy przekleństwo” zorganizowała grupy Idące za Jezusem. Była to jedna z inicjatyw podejmowanych przez wspólnotę.
S. Renata Ryszkowska - na co dzień pracuje w domu Zgromadzenia Najświętszego Serca Pana Jezusa Sacre Coeur w Pobiedziskach. Organizuje rekolekcje i warsztaty oraz przyjmuję grupy z własnym programem. Towarzyszy osobom w ich duchowym rozwoju i poszukiwaniach, jak również podczas rekolekcji ignacjańskich.
Czytaj także: Poznać siebie - rzecz bezcenna