Ta droga jest jak życie

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 01.04.2017 10:40

Walcząc ze swoimi słabościami i niemocami, idziemy po to, aby wzmocnić swoją wiarę. I żeby przeżyć coś, czego bez ekstremalnych warunków nie da się doświadczyć.

Ta droga jest jak życie Prabuty, 31.03.2017, Nocna Droga Krzyżowa

Choć z nazwy nie jest ekstremalna, wysiłek, jaki należy w nią włożyć, nie należy do najmniejszych. Prabucka Nocna Droga Krzyżowa odbyła się już po raz drugi.

– Wybrałam się na nią, aby przeżyć to nabożeństwo inaczej niż w kościele – mówi Anna Wróbel, uczestniczka pierwszej edycji. – Odległości między rozważaniami stacji są duże, jesteśmy sami ze sobą, w milczeniu, więc naprawdę jest czas, aby dobrze rozważyć drogę Pana Jezusa na Golgotę.

Dużą część osób na NDK przyciągnęła ciekawość. Tak było w przypadku Małgorzaty Sulikowskiej. – Najpierw zastanawiałam się, czy w ogóle dam radę przejść taki odcinek. Po błocie, w nocy i w chłodzie – opowiada. – Dopiero później przyszła refleksja, że walcząc z tymi swoimi słabościami i niemocami, idziemy ostatecznie po to, aby wzmocnić swoją wiarę. I żeby przeżyć coś, czego bez ekstremalnych warunków nie da się doświadczyć.

Hasłem tegorocznej NDK są słowa obecnego roku duszpasterskiego: "Idźcie i głoście". – Dlatego też idziemy po to, aby zademonstrować innym, że siedzenie w domu i słuchanie Drogi Krzyżowej w radiu lub oglądanie w telewizji, choćby była najpiękniejsza, to nie jest do końca to samo – uważa Waldemar Sulikowski. – Aby Go spotkać, trzeba z Nim spróbować pobyć sam na sam. I na tej Drodze Krzyżowej jest na to duża szansa.

Nabożeństwo w Prabutach, choć krótsze od swojej bardziej znanej siostry, również wymaga sporego nakładu sił. – Ale przecież nie o sam wysiłek tutaj chodzi. Gdyby tak miało być, to wszyscy chodzilibyśmy na biegi patrolowe – uważa W. Sulikowski. – A to jest Droga Krzyżowa. To nasze życie, które przecież też taką drogą jest.

To, co jeszcze odróżnia nabożeństwo z Prabut od Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, w czasie której do celu dociera się najczęściej już po wschodzie słońca, to fakt, że odbywa się ona wyłącznie w nocy. – Zaczyna się o zmroku i kończy w ciemności, a moim zdaniem ma to bardzo głęboki sens – twierdzi Krystyna Hnatyszyn. – Jesteśmy bowiem ograniczeni tymi ramami ciemności, dostrzegamy tylko tyle, co daje nam światło latarki. Nie widzimy piękna przyrody i otaczającego świata. Nie rozprasza nas nic, co jest dookoła. Jest tylko cisza, my i Pan Bóg.

Nocna Droga Krzyżowa to jednak także ludzie. Ci, którzy idą obok nas, ci, którzy zostają z tyłu, a także ci, który spotykamy trasie. – Czasem trzeba się oderwać myślami od rozważań i zauważyć tego drugiego człowieka – zwraca uwagę pan Waldemar. Jak mówi, nasza pomoc może być dla tej osoby nieoceniona. – Czasem to zwykłe pytanie: "Czy dobrze się czujesz?". Podtrzymanie pod rękę, chwila wspólnego podejścia, to wszystko pomaga – mówi pani Anna. – I choć nie zawsze nam się chce to robić, bo sami jesteśmy już wykończeni, zwróćmy uwagę na drugiego – podkreśla W. Sulikowski. – Mnie to wszystko kojarzy się z Szymonem z Cyreny. Bo przecież on też nie chciał pomagać panu Jezusowi, a jednak pomógł – zwraca uwagę pani Małgorzata.

Wszyscy, którzy wybrali się na Prabucką Nocną Drogę Krzyżową, mieli do pokonania ok. 25 km. Głównie drogami polnymi i leśnymi. Uczestnicy musieli zmierzyć się ze stromymi podejściami. Czytania do poszczególnych stacji, przygotowane w tym roku przez organizatorów, zaczerpnięto z rozważań ks. Piotra Pawlukiewicza. Tegoroczna NDK jest ofiarowana także w dziękczynieniu za 25 lat istnienia diecezji elbląskiej.