Z serca do serca

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 05.05.2017 10:40

Nie zostawiajmy dzieci samych w przygotowaniach do I Komunii Świętej.

Z serca do serca Dzieci pierwszokomunijne HENRYK PRZONDZIONO

I Komunia Święta coraz częściej staje się dla rodziców dzieci, które się do niej przygotowują, obrzędem, w którym należy zadbać tylko o otoczkę zewnętrzną. To nie jest jednak najnowsza obserwacja. Taką tendencję ksiądz Ryszard Półtorak zauważył już w 1994 roku. - Byłem wtedy proboszczem w małej wiejskiej parafii Szymonowo. Było to kilka wiosek rolniczych i kilka popegeerowskich. Specyficzne środowisko - wspomina. - Zauważyłem wtedy, że rodzice są niemal całkowicie oderwani od przygotowania się dzieci do tego sakramentu. Z jednej strony rozumiałem, że są często zabiegani, zajęci innymi sprawami, ale zastanawiałem się, jak można włączyć ich w ten proces religijnego wychowania.

Jak wyjaśnia, nie chodziło o to, aby to rodzice przejęli całe katechetyczne przygotowanie swoich dzieci do I Komunii Świętej. - Tak się nie da zrobić, bo przecież rodzice nie są katechetami. W tym procesie chodzi, aby spróbować zbudować autorytet rodzica także w sferze religijnej - zauważa kapłan.

Ten sam sposób przygotowania do I Komunii Świętej kapłan postanowił wprowadzić w swojej nowej parafii. Rodzice z parafii Świętej Trójcy na elbląskim Zatorzu przyznają, że byli nieco zaskoczeni. - Na pewno było to dla rodziców jakieś wyzwanie - mówi pani Karolina Hołody. - Ale jednocześnie ucieszyliśmy się, że my jako rodzice będziemy też mogli w tym przygotowaniu uczestniczyć.

- Zastanawialiśmy się też, jak to będzie wyglądać i czy uda nam się na to znaleźć w ogóle czas. Z każdym następnym spotkaniem przekonywaliśmy się, że warto było się zaangażować - mówi pani Katarzyna Laskowska. Zdaniem pani Katarzyny, spotkania dla rodziców były bardzo rozwijające. - Dowiedzieliśmy się na nich rzeczy, których nie słyszy się w czasie niedzielnych Mszy Świętych. No a przy tym ksiądz Ryszard opowiada tak ciekawie, że nawet nie wiedziałam, kiedy mijała ta godzina - uśmiecha się.

Najważniejsze jest jednak - jak mówią zgodnie rodzice - to, co dzieje się już po spotkaniach, to, co ma miejsce w domu. - Czyli rozmowy z dziećmi i wspólne wypełnianie katechizmu - zauważa K. Hołody. - A, że dzieci są bardzo ciekawe, to te rozmowy często przemieniają się w naprawdę poważne dyskusje teologiczne - dodaje pani Katarzyna. - Kiedy nie wiemy, jak odpowiedzieć na naprawdę wnikliwe pytania, szukamy wspólnie odpowiedzi w Piśmie Świętym czy internecie. To wszystko nas zbliża do siebie - mówi.

- Tak samo było i u nas - mówi pani Karolina. - Bardzo często to nasz syn pilnował, abyśmy wspólnie zasiedli do przygotowań. Wołał nas do swojego pokoju i wyciągał katechizm. Czasem nawet przypominał mi o spotkaniach dla rodziców - uśmiecha się.

Ksiądz Ryszard podkreśla, że zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy rodzice podchodzą do przygotowań tak entuzjastycznie. - Ale za duży sukces w niektórych przypadkach uważam to, że to właśnie rodzic powie dziecku: "Przeczytaj czy przygotuj ten rozdział z katechizmu". Bo to wtedy rodzic bierze odpowiedzialność za przygotowanie swojego dziecka do tego ważnego dnia - mówi kapłan.