„Bardzo chcemy wszystkich prosić, by nam kwiatów nie przynosić...” – podobne słowa można coraz częściej znaleźć na ślubnych zaproszeniach. Zamiast bukietów narzeczeni proszą o książki, artykuły szkolne czy kupony totolotka. Anna i Andrzej poprosili o... pieluchy.
Państwo Kobylscy w dniu ślubu.
Archiwum ks. Marka Piedziewicza
To już dla siebie zbieracie? – wspomina reakcje krewnych i znajomych Andrzej Kobylski. „Dobrze doczytajcie tekst z zaproszenia” – musiał im zwracać uwagę.
Ania z Andrzejem nie myśleli wówczas o własnej rodzinie. Zebrane podczas ślubu pieluchy i akcesoria dla niemowląt postanowili zebrać i przekazać fundacji Bractwo Małych Stópek. – Tam trafią do kobiet, które stanęły przed życiowym dylematem: dokonać aborcji czy urodzić? A że często są samotne i w trudnej sytuacji materialnej, nawet taka forma pomocy okazuje się dużym wsparciem – zaznacza Andrzej.
Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.