W Zielonce Pasłęckiej o Horodku

Agata Bruchwald Agata Bruchwald

publikacja 11.12.2017 10:50

Przypomnieli historię sprzed 143 lat.

W Zielonce Pasłęckiej o Horodku Zielonka Pasłęcka; premiera przedstawienia „A w Horodku płaczą anioły” Agata Bruchwald /Foto Gość

Izba - wnętrze, jakiego już nie znajdziemy w żadnym domu. W samym centrum stół, na ścianie krzyż i obraz z wizerunkiem Matki Bożej. To scenografia przygotowana na potrzeby sztuki „A w Horodku płaczą anioły”.

W 1874 roku w Horodku koło Białej Podlaskiej rosyjscy żołnierze zaatakowali ludzi broniących dostępu do unickiej świątyni, którą władze chciały oddać prawosławnej cerkwi. Na miejscu zginęło 13 mężczyzn, inni zmarli po kilku godzinach. Bito i chłostano także kobiety i dzieci. Historia ta przez lata przekazywana była z pokolenia na pokolenie. Mieszkańcy Zielonki Pasłęckiej postanowili na jej podstawie przygotować sztukę teatralną. Zadedykowali ją ks. Czesławowi Drężkowi, bo historia z Horodka jest bliska jego sercu.

Na scenie babcia Katarzyna, jej zięć - ojciec rodziny, chłopiec i dziewczynka. To Sybiracy wspominający swój ukochany Horodek. Rozmawiają też o mamie, która jest ciężko chora i umiera. Rodzinę odwiedzają znajomi Sybiracy, jest to czas wspomnień i planów, co zrobić, żeby życie na zesłaniu choć trochę odmienić.

Po zakończeniu przedstawienia ks. Karol Dąbrowski, proboszcz, powiedział, że w ciągu tych kilku minut jego serce wypełniło się wzruszeniami i wielką radością.

- Jestem pełen podziwu dla osób, które przygotowały ten spektakl. Przyznam się, że bardzo dawno nie uczestniczyłem w czymś takim. Dzisiaj dzieci i młodzież wolą siedzieć przed komputerem, a nie angażować się w coś, przez co sama może się rozwijać i dawać dobro innym - mówił kapłan, który (od 10 grudnia) jest proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Zielonce Pasłęckiej. 

Aktorzy po premierze pozytywnie ocenili swój występ. - Na tej scenie gram od małego, jestem przyzwyczajony do występów. Nie stresowałem, choć były osoby, które tremę miały. Zagraliśmy tak, jak miało być. Dostaliśmy duże brawa, więc chyba przedstawienie się podobało. Jesteśmy zadowoleni - ocenił Mateusz Krasiński, który grał ojca rodziny.

W tytule przedstawienia anioły z Horodka płaczą, ale na scenie było inaczej. Kiedy ukazywały się publiczność, modliły się. „Pani i Królowo nasza! Twojej opieki lud polski uprasza, broń naszej wiary świętej, katolickiej, za którą srodze cierpi lud unicki. Okrutny tyran, prześladowca wiary na nic nie zważa - czy młody, czy stary do więzień wtrąca i w kajdany kuje. Strach, niech od wiary nikt nie odstępuje” - błagały.

Premiera sztuki „A w Horodku płaczą anioły” odbyła się 10 grudnia Domu Kultury w Zielonce Pasłęckiej.